Parlament wróci do prac nad projektem ustawy w sprawie zrównania akcyzy na olej opałowy i napędowy. Możliwe, że większa grupa podmiotów otrzyma zwrot części wydatków za ogrzewanie - zapowiedziała posłanka Aleksandra Natalli-Świat, przewodnicząca sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Oznacza to, że rząd wcale nie zrezygnował z zapowiedzianych w połowie 2006 r. podwyżek, dzięki którym budżet zarobić miał dodatkowo 2,5 mld zł.
Kosztowne rozwiązanie
Deklaracja posłanki zmartwiła osoby ogrzewające mieszkania olejem. Obecnie cena surowca do kotłów grzewczych oscyluje w granicach 2,2-2,4 zł/l. Rząd chce podnieść akcyzę z 23,2 gr/l do 1,14 zł/l. Uwzględniając VAT, spowoduje to wzrost cen oleju na rynku o około 1,11zł. W efekcie płacić będziemy niemal tyle, ile za olej napędowy. O to zresztą Ministerstwu Finansów chodzi. Zmiany spowodują, że nieopłacalny stanie się proceder mieszania dwóch typów paliw. Dziś w ten sposób nieuczciwi sprzedawcy oleju napędowego zarabiają na różnicach stawek. Resort szacuje, że likwidacja patologii zwiększy wpływy do budżetu o 2 mld zł. Szacunek zaskakujący, skoro w 2005 r. na akcyzie od oleju opałowego fiskus zarobił tylko 625 mln zł.
Aby skłonić posłów do poparcia projektu, MF zaproponowało system zwrotów dla osób, które wykorzystują olej do "ogrzewania powierzchni bytowych". Resort chce, by po przedstawieniu faktur każdy mógł się ubiegać o rekompensatę do 19 zł od metra kwadratowego ogrzewanego mieszkania.
Rząd zapomniał o biznesie