Od połowy lipca 2006 r. sytuacja techniczna na wykresach Średniej Przemysłowej i indeksu S&P 500 pozostaje praktycznie niezmienna. Oba indeksy powoli wspinają się do góry. Ruch ten jest przerywany nielicznymi, niewielkimi i trwającymi co najwyżej 2-3 dni korektami. W tym czasie pojawiają się mniej lub bardziej istotne ostrzeżenia przed możliwym zakończeniem zwyżki, a nawet wstępne sygnały sprzedaży na wskaźnikach. Nie ma jednak jednoznacznych i silnych sygnałów do pozbywania się akcji.

Mając na uwadze doświadczenia poprzednich miesięcy, obecnie chyba niewielu zaryzykuje prognozę większej korekty na Wall Street (o bessie nie wspominając). Nawet mimo to, że dynamika trendu w ostatnim czasie wyraźnie się zmniejszyła, a od połowy stycznia wzrostom indeksu S&P 500, towarzyszą spadające obroty. Prawdopodobieństwo udzielenia prawidłowej odpowiedzi jest bowiem niewielkie.

Z punktu widzenia analizy technicznej zwiastunem silniejszej korekty będzie spadek S&P 500 i DJIA poniżej 7-miesięcznych linii trendu wzrostowego, które aktualnie znajdują się odpowiednio na poziomach 1440 pkt i 12 600 pkt. Jednak tylko wówczas, jeżeli towarzyszyć temu będą sygnały sprzedaży na podstawowych wskaźnikach. Innym zwiastunem rozpoczynającej się większej korekty na Wall Street, jak można to było zaobserwować w latach poprzednich, mogłyby być dwa kolejne dni silnych spadków.

Dopóki powyższe sygnały nie zostaną wygenerowane, strona popytowa jest bezpieczna, a obowiązującą strategią na Wall Street, jest kupno akcji w czasie lokalnych korekt. Zresztą nie tylko na tam. Analogicznie zachowuje się niemiecki DAX. Wczoraj, podobnie jak w środę balansował on na poziomie 7000 pkt, znajdującym się zaledwie 13 proc. poniżej rekordu wszech czasów. Logika każe zakładać, że obecnie raczej trzeba liczyć się z mocniejszą korektą, niż dalszym parciem do przodu. Tyle tylko, że póki co sygnałów do sprzedaży akcji nie ma. Takim byłoby dopiero zejście poniżej wsparcia na 6750 pkt, co otworzyłoby drogę do listopadowego szczytu na 6476,1 pkt.