Z naszych szacunków wynika, że drobni inwestorzy mogli zarobić ok. 180 mln zł, zapisując się na akcje w ofertach pierwotnych, przeprowadzonych na naszym rynku od początku 2006 r. do dziś. Ich dochody przekraczały 246 mln zł, ale obciążyły je koszty związane z zaciąganymi kredytami.
Dochody instytucji świadczących usługi przy wprowadzaniu spółek na giełdę mogły zaś wynieść 187 mln zł. Składają się na to wydatki spółek na przygotowanie i przeprowadzenie oferty, doradztwo i sporządzenie prospektu, lokowanie środków zebranych od indywidualnych inwestorów w zapisach na akcje, a także kwoty uzyskane z udzielanych kredytów na walory sprzedawane na rynku pierwotnym.
Ze względu na brak informacji o kosztach ponoszonych przez instytucje z tytułu ofertowania usług przy wprowadzaniu firm na giełdę bardzo trudno jest szacować ich zyski z tego tytułu. Istnieje równocześnie pewna dowolność w klasyfikowaniu kosztów ofert pierwotnych. Można jednak przyjąć, że wydatki na przygotowanie i przeprowadzenie oferty w większości trafiają na konta domów maklerskich.
Nasze obliczenia wskazują, że średni zapis w transzy detalicznych inwestorów opiewał w badanym okresie na 192 tys. zł. Łącznie do ich rąk trafiły papiery za ponad 720 mln zł. To oznaczało, że przeciętnie oferowano im do sprzedaży walory za 18 mln zł. Średnio w każdej ofercie składano zapisy o wartości blisko 454 mln zł. W efekcie znacznie były redukowane zlecenia, średnio o 83,9 proc.
Duża część zysków osiągniętych przez drobnych graczy w ofertach pierwotnych przypadła na jedną z nich - Żurawie Wieżowe. Szacujemy je na blisko 100 mln zł. To oznacza, że "zagwarantowała" przeszło połowę całkowitego zarobku. Bez niej bilans wypadłby znacznie mniej korzystnie dla małych inwestorów. To zresztą potwierdza obserwacje z poprzednich lat. Wtedy też duża część zysków przypadała na jedną albo dwie oferty. Pytanie, jak odgadnąć, która w danym roku będzie tą najlepszą? Od kilku lat na parkiecie pojawia się po 30 spółek rocznie.