- Jesteśmy w trakcie rewizji prognoz gospodarczych dla Polski na 2007 r., raczej w górę. Wzrost powyżej 6 proc. jest wciąż realny. Na razie spodziewamy się, że może to być 6,3 proc. - powiedziała wczoraj wiceminister finansów Katarzyna Zajdel-Kurowska w wywiadzie dla Radia PiN. Do tej pory szacunki resortu wskazywały na możliwą dynamikę PKB na poziomie 5,8 proc. Ekonomiści spodziewali się podwyższenia prognoz, skoro nawet sceptycznie nastawiona Komisja Europejska oszacowała tempo wzrostu Polskiej gospodarki na 6 proc.
Nowe przewidywania Ministerstwa Finansów ujawniane są na dzień przed wizytą wicepremier Zyty Gilowskiej w Brukseli (jedzie razem z premierem Jarosławem Kaczyńskim na szczyt Unii Europejskiej). W przyszły piątek szefowa resortu finansów pojawi się w stolicy Belgii po raz drugi, aby rozmawiać z komisarzem unijnym ds. polityki gospodarczej i pieniężnej Joaquínem Almunią o nadmiernym deficycie polskich finansów publicznych. Urlop, a wcześniej mgła na warszawskim lotnisku sprawiły, że Z. Gilowska nie mogła wcześniej dowieść, że budżet jest w dobrym stanie. J. Almunia sugerował też, że chciałby poznać plany reform finansów publicznych szykowanych przez MF.
Wyższy wzrost oznacza, że łatwiej będzie nam wypełnić kryteria fiskalne UE. Już teraz K. Zajdel-Kurowska mówi, że deficyt sektora rządowego i samorządowego wyniesie w tym roku nie 3,4 proc. PKB, ale raczej 3,2-3,3 proc. Bruksela wymaga, aby było to co najwyżej 3 proc. Może jednak uwzględnić fakt, że Polska zreformowała swój system emerytalny.
Choć budżetowi pomaga koniunktura, wciąż nie do końca wiadomo, jak rząd sfinansuje planowane obniżenie składki rentowej. Wątpliwości ekonomistów budzi także nowy program polityki prorodzinnej (m. in. ulgi podatkowe). Z. Gilowska przyznała wczoraj, że może on kosztować w ciągu najbliższych 8 lat 17 mld zł. Dziś poznamy szczegóły propozycji.