Od naszego wejścia do Unii Europejskiej za pracą wyjechało z Polski ponad 1,1 mln osób - wynika z analiz European Citizen Action Service. Według krajowych ekspertów, może być ich nieco więcej, około 1,2 miliona. Przedstawiciele Ministerstwa Gospodarki zwracają uwagę, że w tej sytuacji możemy już mówić o szoku migracyjnym.
?Główną i niepodlegającą dyskusji korzyścią z migracji jest spadek bezrobocia" - możemy przeczytać w opracowanym przez MG raporcie ?Wpływ emigracji zarobkowej na gospodarkę Polski".
To jednak jedyny plus, jaki wynika z odpływu naszych pracowników do UE. Dalej resort gospodarki mówi już tylko o zagrożeniach.
Pierwsze miejsce na ich liście zajmuje ryzyko spadku tempa wzrostu PKB w dłuższym okresie. Jak bardzo może spowolnić nasza gospodarka? Zdaniem resortu gospodarki, istnieją obawy, że spadek wywołany emigracją zarobkową może ?zjeść" tę część wzrostu PKB, którą wywoła napływ do Polski środków z Unii Europejskiej w latach 2007-2013. Przypomnijmy, że UE chce do nas wpompować w tym okresie ponad 67 mld euro. Chodzi nie tylko o to, że wyjeżdżający Polacy nie będą się przyczyniać do tworzenia PKB Polski. Zdaniem MG, trudno też liczyć na to, żeby rosły kwoty, które emigranci transferują do kraju. Dlaczego? Z reguły podejmują pracę na stanowiskach poniżej swych kwalifikacji.
Ministerstwo Gospodarki ostrzega też, że grozi nam spadek atrakcyjności kraju jako miejsca inwestycji zagranicznych. Dotychczas międzynarodowe firmy, które otwierały w Polsce np. swoje zakłady produkcyjne, mówiły, że naszym atutem jest tania siła robocza. Teraz jednak coraz częściej mówi się o braku rąk do pracy i wzroście wynagrodzeń. Zdaniem MG, masowe wyjazdy za pracą mogą w dłuższym okresie przyczynić się też do wzrostu presji inflacyjnej i spadku rentowności naszego eksportu.