w postaci pozbywania się akcji danej spółki. Do wszystkiego dołożyło się jeszcze umocnienie jena,
ostatnio bardzo negatywnie wpływające na postrzeganie emerging markets. Spadek wyhamował dopiero na piątkowym zamknięciu. Po raz drugi mieliśmy więc zwrot na południe na tym samym poziomie. Tym razem jednak nie były to koszyki zleceń sprzedaży, które można byłoby bagatelizować. Mimo wszystko możliwości kontynuacji, rozpoczętego w poprzedni poniedziałek, odreagowania jeszcze bym nie skreślał. Przestrzegają przed tym chociażby sesje z 6 i 7 marca, gdy po podobnym pokazie słabości mieliśmy gwałtowny wyskok w górę. Obecny na rynku bardzo duży pesymizm też stanowi dla obozu niedźwiedzi takie niebezpieczeństwo. Trzeba jednak przy tym pamiętać, że fajerwerki wstrzymywać powinien giełdowy kalendarz, bo dane o inflacji i płacach mamy dopiero odpowiednio w środę oraz czwartek. Największe fundusze przemeblowanie w portfelach rozpoczną po tych publikacjach. Na koniec przypomnę o specyfice tego tygodnia. Po pierwsze - przez najbliższe dwa tygodnie przesunięcie czasu względem USA wynosi godzinę mniej, więc dane makro oraz początek notowań za oceanem mamy wcześniej, a to powinno zwiększyć korelację z zachodnimi parkietami. Po drugie - w tym tygodniu wygasają "marcowe" kontrakty terminowe. Ze względu
na obecność arbitrażu oraz bardzo dużą liczbę otwartych pozycji, może wywoływać to zawirowania na rynku, przekładając się
poprzez arbitraż na notowania cen akcji. W ostatnich kwartałach rolowanie serii było nadzwyczaj spokoje, ale o tym ryzyku trzeba pamiętać.