Szefowie ministerstw gospodarczych czeskiego rządu uznali właśnie, że kolejne 7 proc. akcji koncernu energetycznego CEZ powinno trafić na giełdę. Pakiet ma wartość około 4,8 mld zł. Ostateczna decyzja w tej sprawie należy jednak do całej rady ministrów. - Minister finansów przygotowuje teraz materiały, które przedstawi gabinetowi - mówi "Parkietowi" Ondrej Jakob, rzecznik prasowy resortu finansów (który w Czechach odpowiada za prywatyzację). Dodaje, że sprawa znajdzie się w porządku obrad rządu bardzo szybko, być może nawet w najbliższy poniedziałek. - Wtedy też ministrowie zajmą się tym, czy sprzedaż kolejnych 7 proc. akcji CEZ-u odbędzie się tylko za pośrednictwem praskiej giełdy, czy także warszawskiej - twierdzi Jakob. Na razie, jak dowiedzieliśmy się w kancelarii czeskiego rządu, w programie poniedziałkowego posiedzenia takiego punktu nie ma.
- Oczywiście, zależy nam na takiej realizacji tego projektu, aby część akcji automatycznie trafiła na GPW - deklaruje prezes warszawskiej giełdy Ludwik Sobolewski. - Na pewno nasz rynek jest na tyle głęboki i na tyle dobrze zna spółkę, że można będzie uzyskać bardzo dobrą cenę za pakiet, który miałby być zaoferowany przez rząd czeski - przekonuje. Prezes Sobolewski przypomina też, że CEZ buduje pozycję na rynku energetycznym w Polsce. - W tej sytuacji skierowanie oferty kupna akcji do inwestorów związanych z warszawską giełdą umocni tę pozycję - uważa Ludwik Sobolewski. Czeski koncern chce m.in. kupić od polskiego rządu akcje Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin.
O tym, że przeprowadzenie oferty prywatyzacyjnej CEZ- u także przez GPW będzie korzystne dla samej spółki, przekonani są również analitycy giełdowi.
Premier Czech Mirek Topolanek. To od niego zależy, czy w kolejnym etapie prywatyzacji CEZ-u wezmą udział inwestorzy z GPW.