W lutym ceny towarów i usług płacone przez konsumentów były o 1,9 proc. wyższe niż rok wcześniej - podał GUS. Dane okazały się zgodne z oczekiwaniami ekonomistów.
Analitycy czekali wczoraj nie tylko na poziom inflacji, ale też na informacje o składzie tegorocznego "koszyka konsumpcji". To na jego podstawie jest obliczana inflacja. Dokonywana przez GUS zmiana wag poszczególnych kategorii cen prowadzi zwykle do obniżenia inflacji. Powód? Systematycznie zmniejsza się znaczenie żywności.
Zdaniem ekonomistów, fakt, że wpływ nowego koszyka na poziom inflacji był nieduży, oznacza, że przewidywana ścieżka inflacji raczej nie będzie się różniła od dotychczasowych prognoz.
- Według informacji, które obecnie posiadamy, w najbliższym czasie, jeśli dojdzie do korekty ścieżki inflacyjnej, to będzie to korekta w dół - powiedział jeszcze przed pojawieniem się danych o inflacji Sławomir Skrzypek, prezes NBP.
Większość publikowanych ostatnio danych makroekonomicznych wskazuje, że nie grozi nam znaczący wzrost inflacji. Do wyjątków należą informacje o podaży pieniądza. Według NBP, w lutym wartość pieniądza w gospodarce była o 17,9 proc. wyższa niż rok wcześniej. Coraz wyższe jest tempo przyrostu kredytów. Roczny wzrost zadłużenia klientów indywidualnych w bankach osiągnął w lutym 38 proc. Zadłużenie firm wzrosło o 15,1 proc.