Akcje warte 783 mln euro sprzedała wczoraj na madryckiej giełdzie spółka Realia Business. Za jeden walor dostała 6,5 euro, podczas gdy jeszcze w ubiegłym tygodniu spodziewano się ceny 7,9-9,7 euro. To znak, że hiszpańska deweloperka wciąż nie pozbierała się po kwietniowym tąpnięciu.

Do inwestorów trafiło ponad 47,74 proc. udziałów firmy obecnej w czterech krajach Europy. Jej wartość rynkowa w momencie dzisiejszego rozpoczęcia notowań to 1,8 mld euro. Prawie jedną trzecią sprzedawanych papierów przeznaczono dla inwestorów indywidualnych. Pakiet kontrolny zachowały dla siebie przemysłowy gigant FCC i bank Caja Madrid, które zobowiązały się też do niesprzedawania udziałów w ciągu najbliższych pięciu lat.

Właściciele Realii liczyli, że dzięki spodziewanej wysokiej kapitalizacji spółka trafi do indeksu Ibex35. Nic z tego - inwestorzy nie rzucili się na papiery, bo wciąż mają w pamięci straty, jakie ostatnio przynieśli swoim udziałowcom hiszpańscy deweloperzy. Największy, Metrovacesa, stracił w ciągu paru dni 33 proc. wartości.

Od półtora roku Realia działa też w Polsce. Posiada działki na warszawskim Mokotowie i Wilanowie, gdzie z końcem lata mają rozpocząć się prace budowlane. Jak mówi "Parkietowi" Mikołaj Ramirez, dyrektor generalny Realia Polska, firma przygotowuje się do kolejnych zakupów ziemi.

"el economista"