Niższe, aniżeli oczekiwano, ceny za akcje spółek Dixy Group i PIK w ofertach pierwotnych (IPO) zwiastują nową erę na rosyjskim rynku kapitałowym. - To dopiero początek i uważamy, że w przyszłości takich przypadków będzie więcej - twierdzi Natalia Iwanowa, menedżer funduszu Renaissance Pre-IPO. Zwraca uwagę, że jakość rosyjskich spółek jeszcze nie jest wysoka, a niektóre po ofertach pierwotnych nie spełniły oczekiwań inwestorów.
W tym roku z ofert pierwotnych firmy pozyskały już 14,5 miliarda dolarów, więcej niż w całym 2006 r. Dixy, największa w Rosji sieć supermarketów, w maju sprzedała akcje za 360 milionów dolarów. Inwestorzy kupili je po najniższej możliwej cenie. Domagali się obniżki, argumentując, że właściciele Dixy chcą zbyt dużo pieniędzy za mniej zyskowną firmę niż jej konkurenci.
Także deweloper PIK musiał zadowolić się najniższym poziomem widełek cenowych (25-31 dolarów). W największej w Europie deweloperskiej ofercie pierwotnej spółka kilka dni temu pozyskała od inwestorów 1,85 miliarda dolarów.
- Na rynku rosnącym jakiekolwiek wyceny były dobre. Teraz pojawiło się pewne rozczarowanie i ostrożność - zauważa Iwanowa. W tym roku (do środy) moskiewski indeks RTS stracił 5 proc., co jest największym spadkiem w takim samym okresie od dziewięciu lat. W 2006 r. wskaźnik ten zyskał aż 71 proc., głównie dzięki drożejącej ropie naftowej, która zajmuje kluczową pozycję w eksporcie.
Rekord IPO w 2006 r. był możliwy dzięki wzrostowi gospodarki, większym płacom i rosnącym wydatkom konsumentów. Aż 60 proc. funduszy pozyskanych z ofert pierwotnych zasiliło kasę banków i firm produkujących dobra konsumenckie. Dzięki temu zmalała zależność inwestorów od spółek surowcowych, które mają 50-proc. udział w indeksie RTS. Iwanowa twierdzi, że malejący popyt na IPO może skłonić firmy do sprzedaży udziałów konkurentom bądź funduszom.