O tym, że dobra, znana i ceniona przez konsumentów marka to zbyt mało, by na niej zarabiać w branży spirytusowej, przekonano się już kilkakrotnie. Ostatnio w 2005 r., przy okazji walki firm alkoholowych o przejęcie prywatyzowanego wówczas Polmosu Białystok. Dla przegranych w tym wyścigu Polmosu Lublin i Sobieskiego kosztem były nie tylko spore sumy wydane na badania i przygotowanie własnych ofert. Za rywala mieli bowiem CEDC - firmę, która zajmowała się wówczas wyłącznie dystrybucją alkoholi. Jej hurtownie zaopatrywały spory kawał Polski. Z usług CEDC korzystali również jego konkurenci do przejęcia producenta żubrówki. Koniec był taki, że sprzedaż obu firm w tamtym roku spadła, a w przypadku firmy z Lublina dość znacząco.

W hurtowym handlu nikt nie sprzedaje pojedynczych gatunków, ale tworzy pakiety produktów. Już po przejęciu Polmosu Białystok i dodatkowo Bolsa Polska, CEDC - dysponując własnym, silnym portfelem marek i grupą dobrze dobranych alkoholi importowanych - może takie interesujące dla różnego typu odbiorców pakiety tworzyć. Stąd jego przewaga nad innymi firmami, którą pokazał rok ubiegły. CEDC nieco zdystansowało Sobieskiego (wcześniej spółki miały po około 30 proc. udziałów w rynku). Dodatkowo udziały pozostałych graczy nieco spadły. To pokazuje, że kluczem do dominacji w branży, w momencie jej daleko posuniętej konsolidacji, jest własna, rozbudowana sieć dystrybucji. W jej budowie CEDC ma co najmniej pięcioletnią przewagę. Czy inni zdołają to nadrobić?