Dziury w archiwach MSP

Resort skarbu ma na karku prokuratora. Ktoś "pochował" dokumenty dotyczące prywatyzacji. Ale powoli się odnajdują

Publikacja: 14.06.2007 07:27

Do Prokuratury Okręgowej w Warszawie wzywani są kolejni pracownicy Ministerstwa Skarbu Państwa - ustalił "Parkiet". Powód? Z ministerialnego archiwum "wyparowała" część ważnych prywatyzacyjnych dokumentów.

Postępowanie prokuratury dotyczy nielegalnego ukrywania dokumentów (art. 276 kodeksu karnego; winnym grozi kara pozbawienia wolności do dwóch lat). Na razie toczy się "w sprawie", co znaczy, że gromadzone są dowody i nikomu jeszcze nie postawiono zarzutów. Śledztwo - jak twierdzą nasi informatorzy - jest rozwojowe, bo cały czas pojawiają się nowe informacje i wątki.

Zadziwiające efekty kontroli

Najpierw okazało się, że brakuje dokumentów na temat przekształceń własnościowych w Elektrociepłowni Kraków oraz Polpharmie (patrz: tabela).

Działający w MSP zespół do spraw kontroli procesów prywatyzacyjnych chciał zbadać, jak wyglądała sprzedaż tych dwóch firm, ale w ministerialnym archiwum nie znalazł od-powiednich dokumentów. Otrzymał jednak sygnał, że mogą się one znajdować wśród materiałów, które mają być... zniszczone. - W pudełkach z papierami do zniszczenia rzeczywiście znaleziono różne dokumenty, w tym takie, które nie były i nie powinny być do tego przeznaczone. Chodzi nie tylko o dokumenty dotyczące EC Kraków i Polpharmy - mówi Daniel Bienkiewicz, dyrektor gabinetu politycznego Ministerstwa Skarbu Państwa. Odmawia jednak podania szczegółów.

Zdaniem naszych informatorów, wśród "odnalezionych" w ten sposób materiałów były np. uzasadnienia decyzji o wyborze doradców przy kilku prywatyzacjach.

O nieprawidłowościach dotyczących przechowywania ważnych dokumentów Bienkiewicz zawiadomił prokuraturę. Ta nie mówi o szczegółach śledztwa. - Postępowanie jest w toku, trwają czynności procesowe - zapewnia prokurator Katarzyna Szeska, rzecznik prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Sporo papierów pojechało

Jak ustaliliśmy, od 2004 roku resort skarbu przeprowadził dwa razy skuteczne ?brakowanie" dokumentów. Oznacza to, że z MSP wyjechały transporty z materiałami uznanymi za niepotrzebne. Co znajdowało się w tych transportach? Na to pytanie nikt nie umiał nam precyzyjnie odpowiedzieć. Nie brakowało jednak głosów, że mogły znaleźć się tam dokumenty dotyczące największych prywatyzacji.

Na wszelki wypadek jednak od czasu, kiedy zatrzymano przygotowanie trzeciego transportu, wywożenie dokumentów do zniszczenia całkowicie zablokowano.

Kto jest odpowiedzialny za to, że w paczkach z materiałami do zniszczenia znalazły się dokumenty, które wciąż powinny być archiwizowane? To wyjaśni m.in. prokuratura. Ustaliliśmy, że od czasu udaremnienia ostatniego transportu z pracą pożegnało się kilku pracowników resortowego archiwum. Informację tę potwierdza szef gabinetu politycznego MSP. - W ostatnich miesiącach kilka osób z archiwum zostało zwolnionych - mówi D. Bienkiewicz. Z jakich konkretnie powodów? Na to pytanie nie chce udzielić odpowiedzi.

Jakie są standardy

W jaki sposób ministerstwo określa, które dokumenty mają być zniszczone? - Wybór dokumentów do tzw. brakowania, czyli po prostu do zniszczenia, to rutynowa procedura. Zbiera się specjalna komisja, która wskazuje, co się będzie dalej działo z określonymi aktami - wyjaśnia Daniel Bienkiewicz. W skład komisji, o której mówi, wchodzi pracownik archiwum, jego bezpośredni przełożony i osoba reprezentująca komórkę ministerstwa, która dany dokument "wyprodukowała". Te osoby, w oparciu o wewnętrzne instrukcje resortowe, wykaz akt oraz wytyczne dla archiwum, kwalifikują dokumenty - kiedy minie określony czas ich przechowywania - do zniszczenia. Później komisja sporządza protokół oceny dokumentacji oraz spis tego, co nadaje się na makulaturę lub do zniszczenia. Na koniec do dyrektora archiwum musi wpłynąć wniosek o zgodę na "brakowanie" dokumentacji uznanej za niearchiwalną.

Dyrekcja o tym nie wie?

Pytanie o to, w jaki sposób odkryto, że do wywiezienia szykowane są dokumenty, które powinny być dalej archiwizowane, skierowaliśmy do Moniki Nowosielskiej, dyrektor generalnej MSP. - Pytanie to nie jest zrozumiałe - otrzymaliśmy odpowiedź za pośrednictwem biura prasowego. Próbowaliśmy zatem wytłumaczyć, że chodzi o sprawę dokumentów, które opuściły archiwum, chociaż nie powinny, a następnie zostały odnalezione wśród materiałów przeznaczonych do zniszczenia. - Nie wiem o jakich dokumentach przeznaczonych do brakowania mowa - tym razem odpowiedział nam dyrektor departamentu kontroli i audytu wewnętrznego, Andrzej Pawłowski. Próbowaliśmy później jeszcze kontaktować się z dyrektor generalną, ale stwierdziła, że nie może z nami rozmawiać i odesłała nas do rzecznika ministerstwa. Biuro prasowe odmówiło komentarzy.

Dyrektor prosi

i dokumenty są

Ciekawe jest też to, że od czasu, kiedy cała sprawa wyszła na jaw, niektóre dokumenty "wróciły" do archiwum. Proszący o zachowanie anonimowości pracownicy resortu skarbu mówią o przypadkach "cudownego" odnajdywania się lub wręcz podrzucania teczek. Informację o tym, że część dokumentów się odnalazła, potwierdza zarówno prokuratura, jak i dyrektor generalna MSP. Do wszystkich komórek organizacyjnych ministerstwa, zaangażowanych w nadzór i prywatyzację, na jej wniosek rozesłano pisma z prośbą o przeszukanie zasobów i poinformowanie o dokumentach dotyczących prywatyzacji EC Kraków i Polpharmy. - W efekcie poszukiwane dokumenty sukcesywnie się odnajdują - zapewnia Nowosielska.

Ale to nie koniec. Spytaliśmy kierownictwo resortu, czy nie jest zaniepokojone zadziwiającym odnajdywaniem się ważnych dokumentów. Okazało się, że można je było znaleźć, tyle że... nie w resorcie skarbu. Jak to możliwe? Dokumenty zostały zwrócone przez doradcę prywatyzacyjnego Polish Institute of Management - wynika z nadesłanego do nas pisma. PIM doradzał przy prywatyzacji Polpharmy. Pierwsza umowa na sprzedaż ponad 50-proc. pakietu tej spółki została zawarta w 2000 roku. Trzy lata później, w myśl umowy prywatyzacyjnej, Skarb Państwa sprzedał kolejne 22 proc. udziałów. Czy od tamtego czasu PIM musiał trzymać dokumenty dotyczące prywatyzacji? Tego nie udało się nam ustalić. W siedzibie spółki dowiedzieliśmy się, że zarząd będzie w tym tygodniu "nieuchwytny".

Zespół wszystko znalazł

Dyrektor generalna MSP w odpowiedzi na nasze pytania stwierdziła, że w sprawach prywatyzacji EC Kraków i Polpharmy brakowało tylko kilku dokumentów. Po pewnym czasie, w odpowiedzi na kolejne pytania, dowiedzieliśmy się, że "podjęto skuteczne działania poszukiwawcze i stwierdzono, że dokumenty odnalazły się". Tak wynikało z pisma dyrektora Pawłowskiego. Kiedy problem z archiwami zaczął wychodzić na jaw, dyrektor generalna powołała międzydepartamentowy zespół ds. spisu dokumentów i oceny kompletności dokumentacji dotyczącej EC Kraków i Polpharmy. Dyrekcja resortu mówi, że w grupie, która robiła spis dokumentów, na pewno nie było osób zajmujących się wcześniej prywatyzacją EC Kraków i Polpharmy.

A co z innymi brakami w archiwach? Czego mogą dotyczyć? Tego nie udało nam się dokładnie wyjaśnić. W piśmie dyrektora Pawłowskiego możemy przeczytać, że trudno oceniać pozostałe prywatyzacje, bo materiały z nimi związane mogły być archiwizowane "w innym porządku, np. łącznie z dokumentami dotyczącymi całego sektora lub według doradcy prywatyzacyjnego".

Archiwa jak szwajcarski ser

Działający w MSP zespół do spraw kontroli procesów prywatyzacyjnych ocenia jednak, że ministerstwo ma problem z całymi archiwami. - Zajmujemy się przede wszystkim "najgorszymi" prywatyzacjami. Analizujemy np. działalność inwestorów, którzy nie wypełnili zobowiązań wobec SP czy firm. W tych przypadkach bardzo często zdarzają się braki w dokumentacji. Szczerze mówiąc: ogólny obraz jest taki, że w około 50 procent przypadków jest ona niekompletna - mówi Grzegorz Janas, który kieruje zespołem kontrolującym procesy prywatyzacyjne. - Nierzadko brakuje nawet protokołów z posiedzeń komisji, które wybierały doradcę prywatyzacyjnego lub inwestora - dodaje.

Urzędnicy ministerstwa nieoficjalnie przyznają, że część akt po prostu zginęła. Co zrobiono, aby powstrzymać "wyciek" dokumentów? - Moim zdaniem, nie było żadnego wycieku dokumentów i nie wiem, na czym ten wyciek miałby polegać - odpowiada Monika Nowosielska, dyrektor generalna w ministerstwie skarbu.

W odpowiedzi na nasze pytania o dziury w dokumentacji przedstawiciele resortu wskazują po prostu, że problemy wynikają z zaniedbań i nieterminowego przekazywania dokumentów do archiwum w ubiegłych latach.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy