Otwarcie elektrowni atomowej w litewskim Ignalinie, wspólnej inwestycji Polski i krajów nadbałtyckich, może się opóźnić. Unijny komisarz ds. energetyki Andris Piebalgs w wywiadzie dla łotewskiego dziennika "Diena" powiedział, że najwcześniej prąd z Ignaliny może popłynąć w 2017 r.
Według planów, elektrownia ma wystartować w 2015 r. Ten termin potwierdził we wtorek litewski premier Giediminas Kirkilas. Zdaniem Piebalgsa, konsorcjum, które będzie odpowiedzialne za projekt, nie zdąży zakończyć inwestycji na czas.
Obecnie w Ignalinie działa elektrownia atomowa wybudowana w czasach ZSRR. Zgodnie z ustaleniami, obiekt ma zostać zamknięty do 2009 r. W tym samym miejscu stanie nowa elektrownia. W przedsięwzięciu będą uczestniczyć koncerny polskie, litewskie, łotewskie oraz estońskie. Wciąż nie ma ustaleń dotyczących struktury własnościowej spółki, która będzie zarządzać projektem. Litwa chce mieć 34 proc. udziałów w konsorcjum. Według Wilna, resztą mieliby się podzielić pozostali partnerzy. Łotwa nie sprzeciwia się propozycji sąsiada. - Więcej uwagi trzeba poświęcić np. mocom elektrowni, a nie udziałom w niej - twierdzi Aigars Lavitis, łotewski premier.