Na brak wrażeń wreszcie narzekać nie możemy. Dzięki poprawie nastrojów na rynkach bazowych w czwartek notowania polskiego długu także rozpoczęły się trochę wyżej, jednak optymizm nie trwał długo. Niespodziewany wzrost inflacji od środy zaciążył nad rynkiem, wobec czego wczesnym popołudniem rentowność papierów skarbowych znów zbliżyła się do środowych minimów. Lekkie ocieplenie zapanowało znów pod koniec sesji, gdy amerykański i europejski dług zaczął drożeć, mimo że wcześniej pokazały się niekorzystne dane z USA. Ceny tamtejszej produkcji przemysłowej wzrosły kolejny raz więcej, niż oczekiwali analitycy, co potwierdza poważne zagrożenie inflacyjne. Dlaczego więc po takich danych amerykański dług zdrożał? Zdecydowało prawdopodobnie zamykanie pozycji przez graczy, którzy po ogromnej wyprzedaży być może realizują zyski. Powody do zadowolenia mieli wczoraj także posiadacze obligacji węgierskich. Ich rentowność spadła wczoraj średnio o kilkanaście punków bazowych. Dziś pewnie odpoczniemy po burzliwym tygodniu. Nie spodziewam się, by zagraniczne wzrosty były trwałe, dlatego nie wykluczam, że ceny polskiego długu mogą znów przetestować minima. Inflacja w USA będzie dziś kluczem dla rozwoju sytuacji.

Bank Millennium