To dobry dzień dla Polski - tak głosowania nad redukcją klina podatkowego w Sejmie podsumowała wicepremier Zyta Gilowska. Posłowie przyjęli rządowy projekt właściwie w niezmienionym kształcie. Oznacza to, że składka rentowa (obecnie 13 proc. wynagrodzenia, rozłożone równomiernie pomiędzy pracodawcę i pracownika) zmniejszy się już w lipcu o 3 pkt proc. (tylko po stronie pracownika), a w 2008 r. o kolejne 4 pkt proc. (po połowie dla pracodawcy i pracownika). Zgodnie z najnowszymi szacunkami Ministerstwa Finansów, taka reforma oznaczać będzie konieczność dopłacenia w przyszłym roku do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych około 9,5 mld zł. Wcześniej resort mówił nawet o 20 mld zł dodatkowej dotacji.
Nie ma mowy o poprawkach
Posłowie odrzucali kolejno poprawki zgłoszone przez PO, Samoobronę i PSL. Platforma chciała zwiększyć skalę tegorocznej obniżki do 5 pkt proc. (3 pkt po stronie pracodawców i 2 pkt po stronie pracowników). PSL domagało się z kolei, by większą obniżką składek objęte były najmniej zarabiające osoby (z pierwszego przedziału podatkowego). Samoobrona miała wątpliwości co do możliwości finansowych FUS i postulowała uchwalenie tylko tegorocznej obniżki.
Ulga w zamian za niższy klin
Żaden poseł nie opowiedział się przeciwko reformie składek na ZUS, mimo że polityczne targi o reformę trwały jeszcze w piątek rano. Okazało się bowiem, że wicepremier Zyta Gilowska wystąpiła w czwartek z propozycją wyższych ulg prorodzinnych - polegających na odliczeniu od podatku nie 120 zł na dziecko (jak jest od tego roku), ale pełnej kwoty wolnej (572,54 zł). Takie rozwiązanie od dawna forsowała LPR. Do tej pory bezskutecznie.