Po burzliwym piątku obfitującym w nieprzewidziane zmiany w danych makroekonomicznych i zamknięcie serii instrumentów pochodnych, wczoraj sesja na większości europejskich rynków przebiegała spokojnie i leniwie, bez znacznych zmian, wykorzystując słabnący w ciągu dnia pęd pozostały jeszcze po piątkowych wzrostach. Indeksy FT-SE, CAC, BUX czy belgijski BEL zanotowały spadki w granicach 0,3 do 0,5 proc. Podobnie zachowywał się wczoraj WIG. Wyjątkiem jest niemiecki DAX, który zamknął się na minimalnym plusie. O ile rynki europejskie rozpoczynały dzień od wzrostów i sukcesywnie schodziły do niższego poziomu, tak inwestorzy amerykańscy dużo szybciej zeszli poniżej zamknięcia zeszłego tygodnia - główne indeksy S&P500, Nasdaq i DJ Industrial rozpoczęły dzień na małym plusie, ale już o godzinie 10 rano czasu lokalnego nastąpił wyraźny spadek notowań. Sytuacja ta ma związek z odreagowaniem powstałej pod koniec zeszłego tygodnia euforii i umiarkowaną realizacją zysków. Lekki wzrost na otwarciu zanotował jedynie NYSE Energy, ale wynikało to z zahamowania spadków cen ropy na światowych rynkach w związku z niskimi poziomami zapasów tego surowca w USA. Zupełnie inaczej sprawy miały się na rynkach azjatyckich. Zamknięte w piątek, jeszcze przed publikacją danych makro ze Stanów Zjednoczonych, nie miały do tej pory okazji zdyskontować zmian, jakie wartość inflacji i przewidywania dotyczące stóp procentowych na dolarze za sobą niosą. Efektem były opóźnione, ale tym samym jednocześnie spotęgowane optymistycznymi nastrojami rynków europejskich i osłabieniem jena, wzrosty. Wszystkie rynki otworzyły się znacznie powyżej poprzedniego zamknięcia, zyskując pod koniec dnia od 1 proc. (Nikkei) do ponad 2,7 proc. (giełdy w Hongkongu i Szanghaju). Przebieg sesji na rynkach Dalekiego Wschodu miał wszędzie podobny przebieg - wysokiego otwarcia i stabilnego wzrostu, ale na dzisiejsze wyniki będzie miał wpływ poziom zaufania do realności piątkowych prognoz danych rocznych okazany w ciągu sesji przez rynek amerykański.