W poszukiwaniu łatwych dawców

Specjaliści odpowiedzialni za pielęgnację i pomnażanie cudzego majątku mają mniej ograniczeń prawnych i kanonów etyki zawodowej niż ich koledzy - lekarze od ciała i ducha

Publikacja: 21.06.2007 09:21

Nagłośnienie podejrzeń o pazerność jednego z uznanych lekarzy wywołało pogorszenie klimatu wokół całej transplantologii oraz wszczęcie alarmu przez specjalistów od przeszczepów. W wyniku zarzutów, że bezinteresowność obarczanego dużym zaufaniem autorytetu medycznego nie jest tak czysta, jakiej od niego oczekiwano, ubywa potencjalnych dawców. Medialnego pieprzu dodało całej sprawie wmieszanie do wątku krowy, którą należy sprzedać, by zapłacić kopertowe za szansę na operację bez najmniejszej gwarancji sukcesu.

W przypadku inwestowania zachętą dla "dawców kapitału" są wymierne zyski oferowane przez rynki finansowe, a właściwie nadzieja na ich osiągnięcie w przyszłości, podbudowana wiarą w deklaracje profesjonalistów. W medycynie nadzieja jest czynnikiem wspomagającym powrót do zdrowia, ale opieranie leczenia wyłącznie na niej nazywane jest zazwyczaj szarlatanerią. Po czterech latach niezwykle silnej hossy nikt już nie śmie nazwać szarlatanerią zachęcania do inwestowania w akcje, choć rachunek prawdopodobieństwa i doświadczenia historyczne ustawiają najświeższych inwestorów w kolejce do amputacji lwiej części aktywów - ledwie z szansą na strajk służby zdrowia w dzień operacji.

Obecnie polski rynek akcji zdominowany jest przez kapitał zainwestowany za pośrednictwem funduszy inwestycyjnych. Przeważają nuworysze, którzy nie przeżyli ani jednej bessy i nie do końca zdają sobie sprawę z czynników, które powinni brać pod uwagę, konstruując swój portfel aktywów.

Pisane drobnym drukiem ostrzeżenia o ryzyku, przed samym zabiegiem pozyskania nowego dawcy, są skutecznie zasłaniane w poczekalniach gabinetów inwestycyjnych za parawanami historycznych stóp zwrotu. Nieprzewidywalność rynku, rosnącego wbrew wszelkim ostrzeżeniom mniej optymistycznie nastawionych analityków, stwarza doskonałą atmosferę do przekonywania ostatnich nieprzekonanych.

Specjaliści odpowiedzialni za pielęgnację i pomnażanie cudzego majątku mają mniej ograniczeń prawnych i kanonów etyki zawodowej niż ich koledzy - lekarze od ciała i ducha. Dążenie do osiągania jak największych korzyści materialnych z tytułu opieki nad majątkiem "pacjenta" poprzez wyciśnięcie jak największych zysków z wpłacanych pieniędzy (czytaj opłat za zarządzanie) jest powodem do wyrażanej publicznie dumy, niezależnie od ryzyka, którym obarczane są aktywa. Klienci "są uprzedzani" o ryzyku i podejmują je na własną odpowiedzialność, a przede wszystkim za jak najbardziej własne pieniądze. Nikt ich nie informuje, że główny ciężar ryzyka ponoszą oni, a nie powiernik.

Utrzymanie przyrostu zysku wymusza na towarzystwach funduszy inwestycyjnych koncentrowanie się na produktach o najwyższych marżach, a tym samym najbardziej ryzykownych. Hossa powoduje, że większość operacji finansowych kończy się sukcesem, "pacjenci" są zadowoleni, a astronomiczne zyski zarządzających nie wywołują zastrzeżeń klientów.

Niestety, towarzystwa i dystrybutorów funduszy nie zobowiązuje przysięga "primum non nocere", lecz jedynie ograniczenia prawne oraz cienka nić łącząca daleki horyzont inwestycyjny, który najczęściej jest proponowany klientom, z bieżącymi premiami za wyniki sprzedaży i zarządzania.

To powoduje, że zaufanie do profesjonalizmu i zbieżności interesów funduszy i ich klientów zostanie narażone na ciężką próbę w momencie, gdy po nadejściu przeciwnej fazy cyklu koniunkturalnego okaże się, że sowite wynagrodzenia zarządzających aktywami oraz pośredników sprzedających produkty finansowe były w dużej mierze efektem talentów marketingowych i globalnej koniunktury, a nie zdolności zarządzających.

Elementem zaostrzającym dyskomfort i odstraszającym kolejnych dawców w przyszłości będzie również fakt, że niezależnie, czy operacje finansowe okażą się korzystne dla klientów, czy też nie - większość wynagrodzenia funduszy jest zagwarantowana i wynika ze statutu - umowy. Dla inwestora oznacza to płacenie za zabiegi finansowe niezależnie od wyników operacji. Co prawda bez koperty, ale bardzo możliwe, że kosztem utraty krowy.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy