Elektromontaż-Export otrzymał od sądu rejonowego prawomocne postanowienie o zmianie postępowania układowego na upadłość obejmującą likwidację majątku spółki. Akcjonariuszy producenta rozdzielnic i stacji transformatorowych nie przestraszyła ta informacja. Wczoraj walory Elektromontażu-Export kosztowały 2,93 zł, po spadku kursu o 0,7 proc. Czy to już gwóźdź do trumny warszawskiej spółki?

- W najbliższych dniach nic się nie zmieni, jeśli chodzi o funkcjonowanie firmy. W połowie lipca dojdzie do spotkania rady wierzycieli, która podejmie decyzję, czy dalej prowadzić działalność operacyjną - mówi Zdzisław Hankowicz, syndyk w Elektromontażu-Export. Jego zdaniem, ich wniosek określi ostateczną przyszłość przedsiębiorstwa.W cieniu pracy syndyka trwają perturbacje związane ze stanowiskiem prezesa.

Uzupełniona rada nadzorcza, która zebrała się zaraz po walnym zgromadzeniu 8 czerwca, odwołała ze stanowiska Zdzisława Kondrata. Elektromontaż-Export nie poinformował jednak o tych zmianach w komunikacie giełdowym. Nieoficjalnie wiadomo, że przedstawiciele Porozumienia Akcjonariuszy (skupia inwestorów indywidualnych, którzy posiadają co najmniej 15 proc. kapitału zakładowego) złożyli już w Krajowym Rejestrze Sądowym wniosek o zmiany w zarządzie. - W tej chwili kluczową osobą w spółce jest syndyk. Kto piastuje stanowisko prezesa, jest sprawą wtórną - komentuje Zdzisław Kondrat. W całej sprawie ważną rolę odgrywają względy ambicjonalne.