Kijowski sąd zdecydował o odebraniu rosyjskiemu Transmaszholding kontroli nad ukraińskim producentem lokomotyw, firmą Ługańsktiepłowoz, kupioną przez Rosjan w marcu tego roku. Jej sprzedaż była jednym z największych skandali prywatyzacyjnych na Ukrainie.

Trzy miesiące temu 76 proc. Ługańsktiepłowozu zostało sprzedane za 59,9 mln USD. Zdaniem ekspertów, firma jest warta nawet dwa razy więcej. Cena może byłaby wyższa, ale do przetargu nie dopuszczono innych zainteresowanych przejęciem. Niejasnym przebiegiem prywatyzacji spółki zainteresowali się parlamentarzyści, a potem sąd, który stwierdził, że sprzedaż Ługańsktiepłowozu była niezgodna z prawem.

Transmaszholding powinien zwrócić państwu udziały w zakładach. Jednak FDM, ukraiński urząd odpowiedzialny za prywatyzację, zamierza unieważnić werdykt sądu. Urząd zaciekle broni rosyjskiej spółki, argumentując, że Transmaszholding może uratować Ługańsktiepłowoz przed bankructwem.

Prywatyzacyjne skandale to nie nowość na Ukrainie. Wiele kontrowersji w tym roku wywołuje też sposób sprzedawania akcji Ukrtelekomu, telekomunikacyjnego koncernu, na lokalnych giełdach. Dwa lata temu skandal wybuchł po prywatyzacji huty Kryworiżstal.