Pracownicy źle przyjęli też zmiany polegające na łączeniu personelu działu analiz pieniężnych i stabilizacji finansowej. - Zwiększyło to liczbę rezygnacji w ub.r. i doprowadziło do powstania wakatów - stwierdził w dorocznym raporcie zarząd banku centralnego.
Jego prezes Mervyn King, którego pensja w zeszłym roku wzrosła o 2,5 proc., do 283 564 funtów, stara się powstrzymać analityków i statystyków przed odchodzeniem z banku, mimo że firmy komercyjne dają zarobki nieporównanie wyższe, niż mogą zaoferować szefowie instytucji państwowych.
W Banku Anglii początkowa pensja dla ekonomisty z doktoratem wynosi 37,2 tys. funtów rocznie (74 tys. USD), co stanowi zaledwie jedną trzecią średniej z 2005 r. płaconej jego odpowiednikowi w brytyjskich bankach komercyjnych. Taka sytuacja trwa oczywiście od lat, ale w zeszłym roku prywatny sektor finansowy zaczął zatrudniać na masową skalę. Na koniec lutego bank centralny zatrudniał 1555 osób na etatach i 189 w niepełnym wymiarze godzin, o 5 proc. mniej niż rok wcześniej.
Bank powinien "skoncentrować się zarówno na przyjmowaniu, jak i zatrzymywaniu najlepszych pracowników" - stwierdza wspomniany raport. W Banku Anglii początkowa pensja dla ekonomisty jest mniej więcej taka sama jak w amerykańskiej Rezerwie Federalnej, ale niższa od 56 tys. euro (79 tys. USD) płaconych w Europejskim Banku Centralnym.
Średnia płaca ekonomisty w brytyjskim banku inwestycyjnym razem z dodatkami już w 2005 r. wynosiła 110,9 tys. funtów - wynika z raportu Society of Business Economists. Nowe dane mają być podane wkrótce. Centre for Economic and Business Research szacuje, że w ub.r. wartość premii w londyńskim City sięgnęła 8,8 mld funtów, co oznacza wzrost o 16 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem. Szef tej firmy Doug McWilliams spodziewa się "godziwego wzrostu" w tym roku, do czego walnie przyczyni się hojność funduszy hedgingowych i firm private equity.