"Po spadkach na Wall Street i sporych wzrostach na węgierskim rynku można było oczekiwać, że polska giełda znajdzie się gdzieś po środku. Na otwarciu WIG 20 stracił ponad 1% i do godziny 14:30 oscylował wokół poziomu 3.800 pkt"- powiedział Przemysław Psikuta, makler Beskidzkiego Domu Maklerskiego.
Od 14:30 rozpoczął się natomiast nagły atak ze strony podażowej w związku z gorszymi od oczekiwanych danymi nt. zamówień na dobra trwałego użytku w Stanach Zjednoczonych.
W tym samym czasie Rada Polityki Pieniężnej (RPP) ogłosiła decyzję o podwyżce głównej stopy procentowej o 25 pb. Te dwie informacje, zdaniem maklera, spowodowały spadek wartości głównych indeksów GPW.
W środę na wartości traciły akcje spółek, które w ostatnich dniach notowały spore wzrosty. Na zamknięciu sesji akcje MOL spadły o 4,18%, a PKN Orlen o 4,75%, przy dość sporych jak na ostatnie sesje obrotach na rynku akcji wysokości 2,3 mld zł. Słabo zachowywały się także banki: Bank Zachodni WBK stracił 7,93%, Pekao SA -2,29% i Bank BPH - 2,11%.
"Obecny poziom indeksu WIG 20 to punkt od którego powinno nastąpić odbicie na otwarciu sesji w czwartek. Dalej można by spodziewać się dalszych spadków, jednak mamy koniec kwartału i półrocza, dlatego zarządzający TFI będą bronili indeksów. Od lipca powinna nastąpić korekta, której wielkość na razie trudno przewidzieć" - uważa Psikuta.