Parkiet już po raz drugi oszacował liczbę klientów funduszy. Trzy miliony osób to wynik zaskakujący. Uczestników jest przynajmniej o pół miliona, a być może nawet o milion więcej, niż ocenia Izba Zarządzających Funduszami i Aktywami. Mamy już prawdziwy pęd do inwestowania. Z wyliczeń firmy Analizy Online wynika, że tylko w tym roku, licząc do końca maja, klienci powierzyli funduszom prawie 19 miliardów złotych. Aktywa, którymi zarządzają TFI, stanowią już 13 proc. polskiego PKB. Z miesiąca na miesiąc inwestorzy dopłacają do funduszy po kilka miliardów złotych i końca tego procesu nie widać. Czy kolejne osoby, które ulegają tej modzie i decydują się na inwestycje, postępują słusznie? Opinie w tej sprawie są podzielone.

Większość pieniędzy dziś powierzanych TFI trafia do funduszy akcji, czyli tych, które są najbardziej ryzykowne. Zdaniem Marka Przybylskiego, prezesa Commercial Union TFI, decyzje o wyborze funduszu nie zawsze są w pełni świadome. Wiele osób kieruje się reklamami, które mówią o zyskach przekraczających 100 proc., a te raczej nie powtórzą się w najbliższej przyszłości.

Wielu zarządzających twierdzi, że fundusze inwestujące na polskiej giełdzie nadal warto kupować. Takie opinie prezentują specjaliści z Legg Mason, Fortis Private Investment, Union Investment czy BPH TFI. Ich zdaniem, zyski jeszcze będą, i to niemałe. Gospodarka dobrze się rozwija, a giełdowe spółki czerpią z tego wzrostu.

Ale są też inne opinie. Robert Nejman z IDMSA twierdzi np., że ten, kto dziś zainwestuje w akcje, za dwa lata będzie liczył straty.