Biorąc pod uwagę głosy, że zbyt pospieszne integrowanie nadzoru finansowego z bankowym może odbywać się ze szkodą dla jakości prac, ustaliliśmy, że będziemy wnioskować do parlamentu o przesunięcie terminu pełnego zintegrowania nadzoru o pięć lat - powiedziała w piątek wicepremier Zyta Gilowska. Tym samym rząd uległ namowom szefa Narodowego Banku Polskiego Sławomira Skrzypka i wycofał się z koncepcji tworzenia jednego supernadzorcy banków, domów maklerskich, funduszy inwestycyjnych i firm ubezpieczeniowych. Ustawa o nadzorze nad rynkiem finansowym zakłada, że Komisja Nadzoru Finansowego przejmie kompetencje Komisji Nadzoru Bankowego z początkiem 2008 r. Musi zatem być zmieniona.
Prezes przewodniczącym
Nasi informatorzy twierdzą, że premier wyraził zgodę na opóźnienie fuzji nadzorów. Jarosław Kaczyński widział się ze Sławomirem Skrzypkiem w czwartek, dzień wcześniej rozmawiał na ten temat z Zytą Gilowską. Informacje o aprobacie premiera potwierdził nam także rzecznik rządu (Jan Dziedziczak). W nowelizacji ma się znaleźć zapis, że pracom KNB będzie przewodniczyć prezes NBP. To powrót do sytuacji sprzed roku. Od momentu powstania Komisji w 1998 r. jej posiedzenia prowadził szef banku centralnego. Dopiero pojawienie się KNF w 2006 r. zmieniło tę zasadę. Odtąd obradom KNB przewodniczy szef nadzoru finansowego Stanisław Kluza. Poza tą zmianą skład Komisji Nadzoru Bankowego nie ulegnie zmianie. - Nie jest naszą intencją zmiana reguł ustalonych przez parlament - podkreśliła Z. Gilowska.
Obecnie w skład Komisji wchodzi, oprócz S. Kluzy, dwóch przedstawicieli resortu finansów (wiceminister Katarzyna Zajdel-Kurowska i wicedyrektor Departamentu Rozwoju Rynku Finansowego Dorota Piwońska), reprezentant prezydenta (Dorota Wawrzynkiewicz), wiceprezes NBP Jerzy Pruski, prezes Bankowego Funduszu Gwarancyjnego (Małgorzata Zaleska) oraz Generalny Inspektor Nadzoru Bankowego (Alfred Janc). Resort finansów i NBP uzgodniły także, że GINB nie trafi do KNF.
Choć planowane zmiany osłabiają rolę szefa KNF, to S. Kluza zapewnił nas, że "nie może traktować propozycji zgłoszonej przez prezesa NBP jako powodu do dymisji".