Piątek był na rynku miedzi trzecim z rzędu dniem wzrostu cen. O wzmożonych zakupach przesądziły informacje o kurczeniu się zapasów, co wraz z wiadomościami o strajkach w Ameryce Południowej stwarza zagrożenie dla ciągłości dostaw na międzynarodowy rynek.
Rezerwy monitorowane przez giełdę w Szanghaju zmniejszyły się o 5,6 proc., do 90,617 tys. ton, co było największym od pół roku tygodniowym spadkiem. Zapasy w składach londyńskiej giełdy spadły o 1,4 proc. do 114,7 tys. ton. W minionym półroczu miedź zdrożała o 20 proc., w dużej mierze w wyniku obaw o dostawy.
W ostatnich dwóch tygodniach obawy te nasiliły się, bo na dobre rozpoczęły się akcje strajkowe w Chile i Peru. Demonstranci zaatakowali zakład przetwórczy kopalni Radomiro Tomic należący do Codelco, największego na świecie producenta miedzi. Na 1 lipca zapowiedziano rozpoczęcie strajku w trzeciej pod względem wielkości chilijskiej kopalni Dona Ines de Collahuasi należącej do Xstrata i Anglo-American. W Peru w kopalni Southern Copper Corp., która zajmuje w tej branży piąte miejsce na świecie, zawieszono w czwartek pięciodniowy strajk i wrócono do negocjacji. Na wzrost cen miedzi miał też wpływ raport chińskiego banku centralnego przewidujący przyspieszenie rozwoju tamtejszej gospodarki. Pod koniec piątkowych notowań tona miedzi z dostawą za trzy miesiące kosztowała w Londynie 7550 USD, o 9 USD więcej niż na zamknięciu dzień wcześniej. Na koniec minionego tygodnia kontrakty te kosztowały po 7435 USD za tonę.