Komitet Stały Rady Ministrów ma dziś zakończyć prace nad projektem ustawy o emeryturach pomostowych. To oznacza, że już w przyszłym tygodniu proponowane przepisy może przyjąć rząd.
Kontrowersje budzi m.in. zakres podmiotowy wcześniejszych świadczeń. Według pierwotnych szacunków resortu pracy, z szybszej emerytury mogłoby skorzystać około 300 tys. osób pracujących w trudnych warunkach. Nabędą prawa do świadczeń pięć lat wcześniej. Będzie to kosztowało budżet do 2033 r. ponad 20 mld zł, przy czym kumulacja wydatków nastąpi w latach 2021-2023.
Rząd chce jednak pozostawić sobie "furtkę" dla modyfikacji zakresu uprawnionych. - Pomimo niezbyt przychylnych opinii prawników, prawdopodobnie zdecydujemy się na zapisanie listy zawodów uprawniających do wcześniejszych emerytur w rozporządzeniu, które będzie opiniować cały rząd - mówi "Parkietowi" Jacek Kościelniak, minister w Kancelarii Premiera i wiceprzewodniczący Komitetu.
W rozporządzeniu na pewno znajdą się kolejarze, hutnicy, rybacy. Niejasny jest status nauczycieli, pielęgniarek oraz pracowników sektora petrochemicznego czy energetyki. W ostatnim czasie rząd wielokrotnie negocjował z różnymi grupami zawodowymi. Przywileje emerytalne były także tematem kilku posiedzeń Komisji Trójstronnej.
Im więcej zawodów znajdzie się w rozporządzeniu, tym większy koszt reformy dla budżetu. Jacek Kościelniak zapewnia jednak, że negocjacje już się zakończyły. - W pewnym momencie trzeba powiedzieć dość. Lista zawodów nie może być rozciągana w nieskończoność - tłumaczy. Rząd musi się spieszyć, bo obecne regulacje dotyczące wcześniejszych emerytur wygasają z końcem roku.