Gdyby nie brak rąk do pracy, byłoby niemal idealnie

Branża budowlana stała się ofiarą swojego sukcesu. Firmy mają masę zamówień. Mogą przebierać w zleceniach. Ale coraz częściej nie ma kto ich realizować. Główny problem, jaki dotyka budowlankę, to brak rąk do pracy. Światełkiem w tunelu jest fakt, że na politechnikach budownictwo stało się najbardziej obleganym kierunkiem studiów

Publikacja: 12.07.2007 09:25

Aż dwie trzecie firm budowlanych w Polsce deklaruje niedobór siły roboczej. Duże koszty pracy ograniczają rozwój około 55 proc. przedsiębiorstw z tego sektora. Problemy z zaopatrzeniem w materiały budowlane dotykają 45 proc. firm. Takie wnioski wyciągnęła firma badawcza PMR Publications. Czy zatem podobne problemy dotykają również giełdowych spółek? Odpowiedź jest twierdząca. Według szefów notowanych na GPW przedsiębiorstw budowlanych, są to jednak "miłe" problemy. - Dzięki nim firmy poszukują nowych rozwiązań i zwiększają wartość - mówi Konrad Jaskóła, prezes Polimeksu-Mostostalu.

Konieczne inwestycje

w kapitał ludzki

- Niewątpliwie najpoważniejszym problemem, z jakim boryka się dzisiaj branża budowlana, jest niedobór pracowników. Odchodzą ci doświadczeni, którzy jak w naszym przypadku budowali kolejne bloki elektrowni w Bełchatowie, Kozienicach czy Koninie. W ich miejsce przyjmujemy młodych, niedoświadczonych pracowników i ich szkolimy. Sprzyja nam koniunktura. Rośnie ilość zapytań ofertowych, a możliwości szybkiego zwiększenia liczby pracowników niestety nie mamy. Import pracowników ze Wschodu to jeszcze nie jest ten czas, jakość i skala, które rekompensowałyby braki w Polsce - twierdzi Włodzimierz Dyrka, prezes Energomontażu-Północ. Obecnie kierowana przez niego grupa zatrudnia niemal 2 tys. pracowników.

W. Dyrka wskazuje jednak, że to wciąż za mało w stosunku do wielkiego popytu na usługi spółki, który ma związek z rozpoczęciem dużych inwestycji w energetyce i przemyśle naftowym. - Mógłbym już dziś zapewnić pracę dla zespołu powiększonego o 500 osób - twierdzi prezes.

Na ten sam problem uskarża się Polimex-Mostostal, inwestor strategiczny Energomontażu.

- Borykamy się z niedostatkiem szefów projektów. Jest to nasza pięta achillesowa, bo to od nich zależy tempo, jakość i koszty realizowanych projektów. Trudno też o mistrzów i brygadzistów, którzy realizują projekty na froncie. Brakuje też szerokiej rzeszy pracowników szeregowych - wskazuje K. Jaskóła.

Według PMR Publications, niedobór pracowników może mieć znaczący wpływ na sytuację w sektorze budowlanym w Polsce. Zatrudnienie w branży wynosi około pół miliona osób. By sprawnie funkcjonować, przedsiębiorcy już teraz powinni zatrudnić około 200 tys. kolejnych osób. Działania takie chcą podjąć w bieżącym roku aż cztery na pięć firm.

Polimex-Mostostal problem z niedoborem pracowników łagodzi poprzez dostosowywanie organizacji i inwestycje w technologię. - Mamy tu rezerwy, które możemy wykorzystać. Pracujemy nad tym intensywnie - deklaruje prezes Jaskóła. - Inną metodą ograniczenia problemu są akwizycje. Penetrujemy rynek. Interesują nas firmy o dużych zasobach ludzkich. Dzięki przejęciom chcemy też zmniejszyć niedostatek biur konstrukcyjnych i projektowych - dodaje szef Polimeksu.

Pracownicy z importu

J. W. Construction - biorąc pod uwagę brak rąk do pracy na rodzimym rynku - zabezpiecza się, zatrudniając fachowców z Azji. Zawierając długoterminowe kontrakty z azjatyckimi firmami, liczy, że projekty budowlane nie będą narażone na przekroczenie planowanych wydatków w zakresie kosztów pracy.

Jerzy Zdrzałka, prezes giełdowego holdingu dewelopersko-budowlanego, przypomina, że dla J. W. Construction pracuje już około 200 budowlańców z Uzbekistanu i Tadżykistanu. Dodatkowo na budowy holdingu w Polsce 300 pracowników ma przysłać kazachska firma Almatygorstroy (obie spółki mają w przyszłości współpracować przy budowie kompleksu mieszkaniowego w Astanie, stolicy Kazachstanu). - Najlepszych pracowników zatrzymujemy, stwarzając możliwość pracy w Norwegii, w Niemczech, Belgii czy na Węgrzech. Niedługo będziemy też pracować w nafcie na Litwie - mówi Włodzimierz Dyrka. Kierowany przez niego Energomontaż-Północ szuka ludzi w całej Polsce.

- Naszym atutem jest to, że jedna z naszych spółek prowadzi szkółkę spawalniczą. Kształcimy około 200 spawaczy rocznie. Uruchomiliśmy też ciekawy program "młody monter". Polega on na tym, że doświadczeni pracownicy, z ponad 20-letnim stażem, w specjalnym, kontrolowanym i potwierdzanym egzaminami trybie szkolą młodych pracowników. Jest to dla nich dodatkowa forma zarobku, dla nas możliwość wykorzystania ich wiedzy i zapewnienie kolejnej grupy doskonale wyszkolonych ludzi - wskazuje prezes Dyrka.

Wynagrodzenia w górę

Najlepiej efekty braku wykwalifikowanych pracowników budowlanych widać po znaczącym wzroście zarobków w tej branży. W porównaniu z zeszłym rokiem pensje w grupie kapitałowej Energomontażu-Północ wzrosły o ponad 20 proc. - Myślę, że na tym się nie skończy - przewiduje prezes Dyrka.

Rosnące wynagrodzenia zwiększają presję na podwyższanie cen usług. Dochodzi więc do tego, że oczekiwania firm budowlanych i inwestorów co do poziomu cen i wartości robót rozmijają się.

- Przez ostatnie kilka czy kilkanaście lat mieliśmy do czynienia z rynkiem inwestora. Zamawiający mógł przebierać w ofertach wykonawców, dyktować im ceny i warunki kontraktów. To się zmieniło, ale zauważam, że jeszcze nie dotarło do wszystkich inwestorów. Najgorsza sytuacja dotyczy kontraktów w sektorze publicznym. Zmiana (wzrost) kosztów realizacji powoduje, że firmy coraz częściej odstępują od realizacji umów, licząc się z zapłatą kary umownej za niewykonanie zlecenia. Realizowane kontrakty muszą być rentowne - opisuje problem W. Dyrka.

Firmy budowlane skarżą się na niedoszacowanie budżetów inwestorów. - Chcemy więcej zarabiać, by zwiększać wydajność, zaopatrywać firmy w sprzęt i w nowe technologie. Chcemy, by budżety były odpowiednio oszacowane, by zbliżyć się do firm z krajów rozwiniętych - mówi prezes Jaskóła.

Sposób na rosnące koszty?

Zdaniem szefów firm budowlanych, koszty to obecnie problem niezwykle trudny, bo ceny są nieprzewidywalne. - Jeśli kontrakt ma być realizowany przez kilka lat, trudno nie zabezpieczać się przed ewentualnym wzrostem kosztów - wskazuje Konrad Jaskóła. Informuje, że inwestorzy jednak nie lubią tzw. kroczących cen, czyli zmieniających się w czasie realizacji kontraktu. Jego zdaniem, rynek powinien się przyzwyczaić do podziału odpowiedzialności i przyjęcia po połowie przez zleceniodawcę i wykonawcę ryzyka kosztów.

Firmy mogą radzić sobie z rosnącymi cenami materiałów budowlanych, wykorzystując instrumenty finansowe, takie jak opcje. Nie są one jeszcze jednak zbyt popularne, a poza tym kosztują. - Współpracujemy ze sprawdzonymi podwykonawcami, z którymi negocjujemy kontraktowanie robót budowlanych wraz z zakupem materiałów. W ten sposób ryzyko wzrostu cen materiałów budowlanych rozłożone jest na podwykonawców. Oczywiście część materiałów kupujemy też sami. Analizując tendencje cen na rynku, przewidywaliśmy ich wzrost i` najistotniejsze materiały kupowaliśmy z wyprzedzeniem, minimalizując w ten sposób negatywny ich wpływ na rentowność kontraktów - stwierdza Marek Pawlik, prezes ABM Solid.

Debiutanci twierdzą,

że problem ich nie dotyczy

Wydawać by się mogło, że opisanych problemów branży nie odczuwają firmy przeprowadzające właśnie ofertę publiczną. Ich przedstawiciele twierdzą, że nie doskwiera im nawet niedobór pracowników. - Wprowadziliśmy system motywacyjny dla pracowników zespołów realizacyjnych, który ma z jednej strony zwiększyć ich zaangażowanie dla efektywniejszej pracy i osiągania lepszych rentowności, a z drugiej - umożliwić osiąganie satysfakcjonujących zarobków. Motywujemy pracowników poprzez dodatek funkcyjny, który jest stały w czasie realizacji kontraktu i uzależniony od stopnia jegPonadto pracownicy dostają premie za efektywność ekonomiczną - mówi prezes ABM Solid.

- Załoga może liczyć na bonus, który uzależniony jest od wyniku finansowego danego oddziału. Ponadto umożliwiamy pracownikom aktywny rozwój poprzez szkolenia oraz wykorzystujemy wiele innych, pozapłacowych sposobów motywowania - dodaje M. Pawlik.

Kłopotów kadrowych najwyraźniej nie ma też P.A. Nova. - Nie odczuwamy problemu związanego z niedoborem ludzi. Mamy stały zespół pracowników. Firma zatrudnia obecnie około 120 osób. Będziemy zwiększać zatrudnienie, ale nie drastycznie. Nie odczuliśmy migracji pracowników, być może dlatego, że działamy na Śląsku - mówi Ewa Bobkowska, prezes P. A. Nova. Twierdzi, że spółka nie ma też problemu z rosnącymi cenami materiałów budowlanych.

- Część materiałów oczywiście zdrożała, ale nie drastycznie. W porównaniu z zeszłym rokiem o 10 do 15 proc. Niektóre jednak potaniały, np. w ubiegłym roku za stal zbrojeniową płaciliśmy 3 zł za kilogram, w tym - 2,2 zł - wskazuje. Dodaje, że firma realizuje krótkoterminowe, bo kilkumiesięczne zlecenia. - Tak dobrze jak obecnie w budownictwie jeszcze nie było. A istniejemy już od 20 lat - mówi E. Bobkowska.

Z rosnącymi kosztami materiałów budowlanych radzi sobie też Polimex. - Sporo budujemy w generalnym wykonawstwie, a koszty materiałów cedujemy na podwykonawców. Jeśli chodzi o kształtki hutnicze i blachy, które kupujemy sami, mamy stałych dostawców. Na rynku istniejemy wiele lat. Wykorzystujemy dobre relacje z dostawcami i nie odczuwamy głodu - twierdzi K. Jaskóła.

Większa podaż obniży ceny

Szefowie firm budowlanych wskazują ponadto, że ceny materiałów zaczną spadać. Boom w budownictwie spowodował, że rynek został z nich ogołocony, ale będą one napływać z zagranicy, wzrośnie też produkcja w kraju. Deficyt jest duży, dlatego problemu nie rozwiąże się w ciągu kwartału. Potrzeba od roku do 3 lat.

Według PMR Publications, aż dwie trzecie firm jako najważniejszy czynnik rynkowego sukcesu wskazało trwałe relacje ze zleceniodawcami. Niewiele mniej (62 proc.) jako decydującą kwestię powodzenia wymieniło długofalowe relacje z podwykonawcami. Dywersyfikacja działalności gospodarczej jest istotna dla blisko połowy (46 proc.) przedsiębiorstw, a innowacyjność w usługach lub metodach produkcji dla 43 proc.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy