Nowe, coraz większe emisje możliwe co roku

Rozmowa z Pawłem Gricukiem, prezesem firmy Petrolinvest, która zadebiutuje w poniedziałek na warszawskiej giełdzie

Publikacja: 14.07.2007 09:20

Jak Pan ocenia szanse na to, że z pól naftowych, które należą do Petrolinvestu, będzie można wydobywać ropę?

Wysoko. Mamy pola w najlepszych roponośnych regionach Kazachstanu. Jesteśmy obecni w rosyjskiej Republice Komi, gdzie badania geosejsmiczne potwierdziły istnienie bardzo obiecujących z naszego punktu widzenia struktur geologicznych. Po przeprowadzeniu wielu analiz geologicznych i badań geosejsmicznych uważam, że perspektywy wydobycia ropy na naszych koncesjach są dosyć obiecujące.

Czy pokusiłby się Pan o oszacowanie prawdopodobieństwa, że Wam się powiedzie?

Wolałbym tego nie robić. Zgodnie z międzynarodowymi standardami, nasze koncesje są na razie sklasyfikowane tylko jako "potencjał geologiczny". Do rozmowy o ewentualnym wydobyciu będziemy mogli przejść, gdy odkryjemy złoża, a złoża odkryjemy wtedy, gdy przeprowadzimy pierwsze odwierty, które wykażą, że w danych strukturach są węglowodory. Dopiero wówczas niezależni audytorzy określą zasoby i prawdopodobieństwo wydobycia ropy z odkrytego złoża: P1 - czyli 90 proc., P2 - czyli 50 proc. albo P3 - 10 proc.

W raporcie przygotowanym przez analityków z biura maklerskiego UniCredit CA IB, które wprowadza spółkę na giełdę, jest informacja o tym, że zasoby surowca w przypadku Waszych pól naftowych mogą wynosić prawie 200 mln baryłek. Dokładniej zaś 194 mln baryłek. Jak Pan ocenia te dane?

Oczywiście, jest to liczba, która wynika z uwzględnienia pewnych prawdopodobieństw. Na przykład prawdopodobieństwo odkrycia ropy na Koblandach, czyli w przypadku największej struktury geologicznej objętej przysługującą nam koncesją OTG - jest wyznaczone tutaj na poziomie zaledwie 10 proc. Sądzę, że jest to bardzo konserwatywna ocena. Koblandy są strukturą, która jest częścią tej samej platformy geologicznej, co znajdujące się zaledwie 100 km dalej złoże Karachaganak - jego zasoby są oceniane na 1,2 mld baryłek ropy i 1,35 bln metrów sześciennych gazu. Po drugiej stronie granicy jest też bardzo bogate zagłębie Orenburskie. To wszystko zwiększa prawdopodobieństwo odkrycia przez nas ropy.

Po drugie, badania geosejsmiczne Koblandów wskazują na to, że zarówno w tzw. strukturach nad-, jak i podsolnych prawdopodobnie znajdują się węglowodory. Myślę, że 10 proc. to bardzo konserwatywne podejście, wynikające m.in. z tego, że nie mamy tam jeszcze odwiertów.

A co Pan powie o szacunkach dotyczących innych obszarów?

W zdecydowanej większości przypadków raport mówi o większym prawdopodobieństwie, niekiedy sięgającym nawet 80 proc. Wynika to częściowo stąd, że chodzi o płytsze odwierty, co zwiększa szanse na znalezienie złóż. W przypadku koncesji Żubantam mamy już w zasadzie potwierdzone zasoby geologiczne na głębokości 750 m pod powierzchnią gruntu w wielkości 6 mln baryłek. Wiercimy tu cztery płytkie odwierty, żeby jak najszybciej zacząć eksploatować ropę z tych odwiertów i dać inwestorom pierwszy cash flow.

Czy na pewno są to złoża, z których można wydobywać surowiec?

Analizy wskazują, że tak.

Z zyskiem?

To zależy od tego, ile ropy będziemy wydobywać z odwiertu. Zakładamy, że będzie to 10-15 ton na dobę, czyli do 100 baryłek. To nie jest wprawdzie ten wielki wytrysk ropy, na który czekamy, ale w takim przypadku eksploatacja może być już zyskowna. To jest też zgodne z naszą strategią dywersyfikacji ryzyka. Mamy 10 koncesji dotyczących obszarów o różnej strukturze geologicznej, położonych w różnych tzw. basenach roponośnych i wiercimy na różnych głębokościach. To oznacza, że w każdym przypadku ryzyko finansowe jest inne.

Czy, Pana zdaniem, zawarte w raporcie założenia, dotyczące wszystkich złóż łącznie, są również konserwatywne?

Tak. Nasi kazachscy partnerzy, geologowie, byliby prawdopodobnie bardziej optymistyczni. Ale ja wolę być konserwatywny, szczególnie że jesteśmy pierwszą spółką poszukiwawczo-wydobywczą na GPW.

Pan by się podpisał pod tymi założeniami?

Oczywiście, choć wierzę w to, że wyniki będą lepsze.

Gdyby więc ziścił się ten konserwatywny scenariusz, to kiedy Petrolinvest stanie się zyskowny?

Myślę, że mamy dwojaką propozycję dla inwestorów. Pierwsza polega na "przeszacowaniu" potencjału geologicznego na złoża, co oczywiście będzie skutkować wzrostem wartości spółki i kursu akcji. Dotychczas akcjonariusze Petrolinvestu zainwestowali w ten projekt 200 mln USD. Gdyby się okazało, że w złożach jest np. 2 mld baryłek ropy, to będzie to oznaczać, że za baryłkę wartą 7-8 USD kategorii P1/P2 zapłacili 0,1 USD.

Dopiero druga propozycja dla inwestorów to jest zysk. Trzeba sobie jasno powiedzieć - biznes wydobywczy jest niezwykle kapitałochłonny, szczególnie zaś głębokie odwierty. Dlatego sądzę, że nawet gdybyśmy w pierwszych odwiertach natrafili na spore zasoby ropy, to pierwsze zyski osiągniemy na przełomie roku, a większe - na przełomie 2008 i 2009 r.

Miałem na myśli nie zyski ze sprzedaży ropy z poszczególnych złóż, ale zysk netto spółki.

Nie potrafię tego teraz określić, bo to będzie w pierwszej kolejności zależało od efektów odwiertów przeprowadzonych w tym roku. Myślę, że gdy będziemy znali wydajność w przypadku pierwszych odwiertów, będziemy w stanie zbudować wiarygodny plan finansowy i powiedzieć, jakie są nasze zamiary dotyczące rentowności.

Kiedy będzie się można spodziewać prognoz finansowych?

Jesteśmy - jak każda spółka wydobywcza na świecie - bardzo ostrożni z prognozami finansowymi. Naszym obowiązkiem jest unikanie spekulacji. W momencie gdy będziemy mieli informację o tym, ile ropy wydobywane jest z odwiertów, jaka jest ich wydajność, wtedy będziemy w stanie przybliżyć inwestorom moment, w którym będziemy zyskowni. Na razie nie zdecydowaliśmy nawet, ile jeszcze odwiertów trzeba będzie wykonać na poszczególnych terenach objętych koncesjami w 2008 i 2009 r.

Jak będzie wyglądać raportowanie dotyczące efektów poszukiwań?

Nie chcemy zasypywać rynku drobnymi informacjami, ale wszystkie krytyczne, istotne, dane dotyczące odwiertów będą przekazywane zgodnie z trybem określonym przez giełdę. Za komunikację z rynkiem na pierwszym, bardzo ważnym etapie, będę bezpośrednio odpowiedzialny ja. Będę w tej kwestii ściśle współpracował z przewodniczącym rady nadzorczej.

Czy Petrolinvest będzie sam oceniać zasoby nadające się do wydobycia?

Jeśli okaże się, że dany odwiert pozwala na ekonomicznie uzasadnione wydobycie ropy, to niezwłocznie zatrudnimy niezależnego audytora, który na podstawie m.in. danych geologicznych i wydajności odwiertu będzie mógł wydać opinię co do tego, jakie są rezerwy w przypadku danego złoża. Być może będzie to trwało miesiąc, może dwa, ale gdy tylko poznamy wyniki tych analiz, będziemy je natychmiast podawać rynkowi.

Wybrali już Państwo audytora?

Podjęliśmy stałą współpracę z kanadyjską firmą McDaniel z siedzibą w Calgary, z 50-letnim doświadczeniem. Ich raport, jako niezależnego eksperta, jest również zawarty w naszym prospekcie emisyjnym. I myślę, że będziemy sięgać właśnie po nich.

Jak często firma będzie informować o tzw. wydobywalnych rezerwach?

Na pewno w każdym raporcie rocznym będą takie informacje. Czy częściej? Mam nadzieję, że tak.

Kiedy będzie się można spodziewać pierwszego raportu z wierceń?

W przypadku Rosji, gdzie wiercenia zaczęliśmy najwcześniej, takiego raportu można się spodziewać w najbliższym czasie. Chodzi o odwierty o głębokości 2 km. Natomiast jeśli chodzi o głębsze wiercenia, które rozpoczniemy w sierpniu i które potrwają od sześciu do ośmiu miesięcy, rezultaty poznamy w drugiej połowie 2008 roku.

Co się stanie, jeśli Petrolinvest, mimo Pana głębokiej wiary, jednak nie znajdzie ropy?

Musimy, oczywiście, brać pod uwagę czarny scenariusz, w którym wszystko by nam nie poszło. Mamy na tę okoliczność zapewnienie naszych głównych akcjonariuszy, Prokomu Investments i pana Ryszarda Krauzego, że będą finansować następną rundę odwiertów poszukiwawczych i badań na obszarach objętycCzyli, gdyby okazało się, że na tych obszarach koncesyjnych, na których może teraz działać Petrolinvest, nie znajdziecie ropy, którą można by z zyskiem wydobywać, będą kolejne zakupy?

Nie, nie ma takiej potrzeby. Te koncesje, które teraz mamy, wystarczą nam na wiele, wiele lat pracy. Proszę wziąć pod uwagę wielkość obszarów, na których możemy działać. Tylko jeden z tych obszarów, OTG, ma powierzchnię 9,5 tys. km kw. To jest obszar wielkości województwa świętokrzyskiego! Tam jest 12 struktur geologicznych, z których dotychczas przebadane są dwie. Wszystko wskazuje na to, że w tym lesie na pewno są grzyby! Na tym etapie w ogóle nie mamy zamiaru dokupować koncesji o takim samym profilu ryzyka. Natomiast być może będziemy spoglądać na inne projekty, o innym profilu ryzyka.

Jakim krajom się przyglądacie?

Przede wszystkim koncentrujemy się na Rosji i na Kazachstanie. Bo tam już jesteśmy.

Jakie koncesje "o innym profilu ryzyka" wchodzą w grę?

Na przykład takie, w przypadku których zasoby są bardziej udokumentowane czy są już eksploatowane.

Kiedy ewentualnie spółka podejmie decyzję o takim zakupie?

Za wcześnie, żeby to określić.

Dlaczego Petrolinvest postanowił zadebiutować w Warszawie, a nie na wyspecjalizowanych rynkach, gdzie notowane są spółki poszukiwawcze, takich jak Toronto czy Sydney?

Analizowaliśmy możliwość wejścia na inną giełdę niż GPW. Patrzyliśmy m.in. na londyński AIM. Ale z kilku powodów wybraliśmy Warszawę. Na polskiej giełdzie nie ma spółki o takim profilu, jak nasza. Chcieliśmy być pierwsi. Dajemy w ten sposób polskim inwestorom po raz pierwszy możliwość zainwestowania w tego typu aktywa. My naprawdę wierzymy w potencjał tych koncesji, które posiadamy. Dlaczego ten potencjał miałby być oddawany inwestorom z innych niż polska giełd? Nuta patriotyczna więc też była ważna. Ponadto nasi główni akcjonariusze, czyli Prokom Investments i Ryszard Krauze, cieszą się bardzo dobrą reputacją na naszej giełdzie i są tu znani m.in. z wypełniania swoich obietnic. Tymczasem na giełdzie w Toronto czy w Londynie bylibyśmy pewnie jedną z pierwszych polskich spółek i musielibyśmy tłumaczyć inwestorom rzeczy, których nie musimy tłumaczyć w Polsce. Poza tym wszyscy inwestorzy, którzy kupują akcje w Londynie czy w Nowym Jorku, mogą przecież zainwestować i inwestują w Warszawie.

To kapitałochłonny biznes. W niedługim czasie dojdzie pewnie do kolejnej emisji akcji?

Prawdopodobnie tak. Niespełna 10-proc. udział w kapitale, jaki zaproponowaliśmy inwestorom giełdowym, to jest tylko początek długofalowej współpracy z nimi. Weszliśmy na rynek z tak małą emisją, żeby przedstawić firmę, zainteresować nią inwestorów i oswoić ich z ryzykiem. A także po to, żeby się przekonać, jak zostanie odebrana nasza oferta. Długofalowo nasze programy inwestycyjne mogą być liczone w setkach milionów dolarów. Myślę, że duża część tych programów będzie finansowana poprzez kolejne emisje akcji na giełdzie.

Kiedy, gdyby ziściły się konserwatywne założenia, o których mówiliśmy wcześniej, Petrolinvest mógłby wypuścić kolejne akcje?

Myślę, że emisja może mieć miejsce w przyszłym roku. Dokładniej będę to jednak mógł powiedzieć dopiero wtedy, gdy poznamy wyniki pierwszych odwiertów i stworzymy plany inwestycyjne na najbliższe lata.

Jaka byłaby wielkość tej emisji?

To wszystko będzie zależało od wyników poszukiwań. Powiem tak: w tym roku realizujemy plan inwestycyjny o wartości 200 mln dolarów, ale w przyszłym roku w grę mogą wchodzić inwestycje rzędu np. 400 mln dolarów.

Czy - przez analogię - można powiedzieć, że kolejna emisja może być trzy razy większa niż tegoroczna (120 mln zł)?

Może być wiele razy większa. Myślę, że może być naprawdę bardzo duża.

Czy większość przyszłorocznych nakładów inwestycyjnych może być sfinansowana wpływami z emisji?

Może się tak zdarzyć.

A czy w takim razie kolejną emisję Petrolinvest przeprowadziłby w 2009 roku?

Myślę, że tak. W każdym razie inwestorzy na pewno mogą liczyć na to, że będziemy w miarę często pukać do ich drzwi w poszukiwaniu kapitału.

Funkcjonujemy w bardzo kapitałochłonnej branży, a na początku działalność każdej firmy poszukiwawczo-wydobywczej jest finansowana w taki sposób.

I co roku większa?

Chciałbym sobie tego życzyć.

Czy myślą Państwo o tym, żeby w przyszłości wprowadzić spółkę na inne giełdy?

Tak jak już powiedziałem: skupimy się na rynku polskim. Szczególnie że pierwsza nasza oferta spotkała się z tak dużym zainteresowaniem inwestorów. W transzy inwestorów instytucjonalnych była 30-krotna nadsubskrypcja.

Czy przewidują Państwo udział nowych akcjonariuszy, tych, którzy teraz kupili akcje, we władzach spółki?

W najbliższej przyszłości nie przewiduje się zmian we władzach.

Dziękuję za rozmowę.

fot. A.C.

Ważne liczby

i daty

-16 lipca 2007 r. - data debiutu spółki na warszawskiej giełdzie.

-119,99 mln zł - łączna wartość akcji serii B objętych w ramach publicznej oferty przez giełdowych inwestorów.

-227 zł - cena emisyjna akcji.

-90,99 proc. - redukcja zapisów w transzy inwestorów indywidualnych.

-30-krotność - nadsubskrypcja

w book-buildingu w transzy inwestorów instytucjonalnych.

-od 15 do ponad 30 proc. - o tyle, zdaniem analityków, mogą podrożeć papiery Petrolinvestu na pierwszej sesji.

-215,5 mln USD - wartość zaplanowanych na ten rok inwestycji.

-2,8 mld zł - przychody ze sprzedaży Petrolinvestu w 2006 r. (głównie z handlu gazem).

-21,4 mln zł- skonsolidowana strata netto w 2006 roku.

-70,26 proc. - tyle akcji po ofercie kontroluje Ryszard Krauze i jego spółki: Prokom Investments oraz Nihonswi.

CV

-Paweł Gricuk ma 43 lata.

-Absolwent Wydziału Ekonomii i Handlu Zagranicznego Uniwersytetu Łódzkiego i były koszykarz ŁKS (ma 180 cm wzrostu).

-Karierę zawodową rozpoczynał w Warszawie w firmie audytorskiej Arthur Andersen.

-Później pracował także w londyńskim City i był szefem polskiego oddziału banku inwestycyjnego JP Morgan.

-Zasiada w radach nadzorczych: TVN, Biotonu i Wheelabrator Global Holding Corporation.

-Zna języki: angielski, rosyjski

i chiński.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy