Nową emisję możemy przeprowadzić na początku przyszłego roku, ale nie wykluczamy też, że wystąpimy o zwolnienie z lock-upu, aby zrealizować ją jeszcze w tym roku - powiedział wczoraj, podczas giełdowego debiutu Petrolinvestu, Paweł Gricuk, prezes spółki. Dokładny termin emisji zależeć będzie, według jego słów, od rezultatów prowadzonych właśnie prac poszukiwawczych w Kazachstanie i w rosyjskiej republice Komi na Syberii.
Na razie tylko "potencjał"
Przypomnijmy, że Petrolinvest jest współwłaścicielem czterech spółek, które mają koncesje poszukiwawczo-wydobywcze na obszarach o łącznej powierzchni prawie 11,2 tys. km kw. oraz koncesje poszukiwawcze na obszarach obejmujących ponad 3,3 tys. km kw. Na razie w każdym z tych przypadków chodzi tylko o "potencjał geologiczny". O "złożach" surowców będzie można dopiero mówić po potwierdzeniu ich obecności za pomocą wierceń.
3,45 mld zł kapitalizacji
Rynek najwyraźniej uwierzył jednak w to, że Petrolinvest znajdzie tam ropę. Świadczy o tym nie tylko ogromna nadsubskrypcja w zapisach na akcje spółki, ale także wczorajszy kurs papierów. PDA zadebiutowały po cenie 390 zł, czyli o 71,8 proc. więcej od ceny odniesienia, wynoszącej 227 zł. Potem było już tylko drożej. O godzinie 11.46 przeprowadzono dwie transakcje po najwyższej tego dnia cenie - po 620 zł za papier. Taka wycena oznacza, że kapitalizacja Petrolinvestu przekroczyła poziom 3,64 mld zł. Stanowiła zatem prawie 60 proc. wartości rynkowej Grupy Lotos i była znacznie wyższa niż np. kapitalizacja Prokomu Software (innej spółki kontrolowanej przez Ryszarda Krauzego).