Pod dużym znakiem zapytania stanęła jedna z największych publicznych ofert akcji w historii Rosji. Aluminiowy gigant Rusal zamierza w listopadzie zebrać z giełdy moskiewskiej i londyńskiej nawet 9 miliardów dolarów. Tymczasem Oleg Deripaska, największy akcjonariusz koncernu, w wywiadzie dla dziennika "Financial Times" stwierdził, że zastanawia się nad koniecznością debiutu firmy na giełdzie.

Miliarder nigdy nie należał do zwolenników sprzedaży udziałów holdingu na rynku publicznym. Jednak gdy aluminiowe imperium Deripaski w ub.r. łączyło siły z rosyjskim konkurentem Sual oraz szwajcarskim Glencore International, współwłaściciele nowego holdingu uzgodnili, że wprowadzą spółkę na parkiet w ciągu trzech lat od fuzji. Na razie Szwajcarzy oraz Wiktor Wekselberg, który ma najwięcej po Deripasce udziałów w firmie, nie komentują słów wspólnika.

Znany miliarder zaskoczył rynek również inną informacją. Deripaska stwierdził, że gotów jest sprzedać Kremlowi, jeśli zajdzie taka potrzeba, połowę udziałów Rusalu. Niektórzy eksperci uważają, że to raczej deklaracja lojalności wobec rządu, niż rzeczywista zapowiedź pozbycia się części koncernu.

Nie jest tajemnicą, że Deripaska ma dobre kontakty z władzą. Przed ubiegłoroczną aluminiową fuzją biznesmen konsultował się z prezydentem Władimirem Putinem. Za zgodę rosyjskiego przywódcy na transakcję Deripaska zadeklarował zainwestować prawie 2 mld USD w infrastrukturę Soczi, która przygotowuje się do olimpiady w 2014 r. Poza tym aluminiowy biznes rosyjskiego oligarchy powstał dzięki pomocy władz.