Analitycy obawiają się, że Telekomunikacja Polska nie dotrzyma obietnicy złożonej rynkowi i jej przychody spadną w tym roku o kilka procent, a nie o 1 proc., jak zapowiadał to zarząd spółki.
Oceniają, że skala spadku przychodów może sięgnąć nawet 0,9 mld zł. Główną przyczyną obniżki wpływów narodowego operatora, jak sądzą specjaliści, są działania Urzędu Komunikacji Elektronicznej, kierowanego przez Annę Streżyńską.
Jej ostatnia decyzja dotyczy obniżki stawek za połączenia z telefonów stacjonarnych na komórkowe. Wczoraj rzutem na taśmę TP złożyła w UKE propozycję nowego cennika dla takich połączeń (F2M). Spółka musiała to zrobić po tym, jak na początku lipca prezes UKE zdecydowała, że maksymalna stawka przy tej usłudze wyniesie 0,54 zł (do Plusa, Ery i Orange, a 0,85 zł do Playa). - Dostarczyliśmy cennik UKE, ale opublikujemy go dopiero wówczas, gdy urząd go zaakceptuje - zapowiedział Jacek Kalinowski, rzecznik TP.
Od cennika oraz od tego, kiedy wejdzie on w życie, zależy, o ile spadną przychody TP.