- Tak długo, jak inflacja nie osiągnie 3 proc., a wzrost płac nie przekroczy 10 proc., nie musimy podejmować żadnych kroków - stwierdził Stanisław Owsiak z Rady Polityki Pieniężnej. Jego zdaniem, inflacja na koniec roku wyniesie około 2,5 proc., a w przyszłym roku nie przekroczy 3,5 proc. W maju i czerwcu wskaźnik ten wyniósł odpowiednio 2,3 i 2,6 proc.

Argumentem przeciwko podwyżkom są też opublikowane wczoraj wyniki badań Ipsosu, dotyczące oczekiwań inflacyjnych. Wynika z nich, że Polacy spodziewają się spowolnienia wzrostu cen.

Jednak niektórzy członkowie Rady zwracają uwagę na wzrost płac. - Dalsze podwyżki stóp procentowych mogą mieć miejsce, ale niekoniecznie w lipcu - uważa inny członek Rady Mirosław Pietrewicz. - Dane o wzroście płac opublikowane przez GUS pokazują, że wcześniejsze decyzje Rady o zaostrzeniu polityki monetarnej były słuszne - dodał. Jak podał GUS, średnia płaca wzrosła w czerwcu o 9,3 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim.

Andrzej Sławiński z RPP widzi we wzroście wynagrodzeń zagrożenie dla inflacji. - Zjawisko wzrostu dynamiki płac jest niekorzystne dla inflacji i prawdopodobnie trzeba będzie stopniowo zacieśniać politykę pieniężną, by ochronić gospodarkę przed ryzykiem, jakie ona stwarza - powiedział.

PAP, Reuters