Francuska grupa PPR, do której należy luksusowa marka Gucci, dopięła swego. Przejmie Pumę, bo już prawie dwie trzecie akcjonariuszy tego niemieckiego producenta odzieży sportowej zgodziło się oddać jej swoje akcje w wezwaniu.
Na sprzedaż akcji zgodzili posiadacze 62,1 proc. walorów Pumy. Mieli na to pięć tygodni, a termin minął 11 lipca. Grupa PPR, na której czele stoi znany miliarder Francois-Henri Pinault, przejęła 27 proc. akcji niemieckiej firmy w kwietniu i wtedy ogłosiła, że skupi resztę, płacąc po 330 euro za sztukę. W sumie przejęcie kosztowało 5,3 miliarda euro.
Puma to drugi co do wielkości (po Adidasie) producent obuwia, odzieży i sprzętu sportowego w Europie. Ubiera m.in. piłkarską reprezentację Włoch. Dzięki temu przejęciu PPR zyska rozpoznawalną na całym świecie markę. Zdaniem analityków, Puma będzie świetnym uzupełnieniem dla domu mody Gucci, najważniejszej składowej imperium Francoisa-Henri Pinaulta. - Z Pumą, grupa PPR może liczyć na szybki wzrost organiczny i wysokie zyski - powiedziała Emmanuelle Thollon-Pommerol, z firmy brokerskiej CM-CIC z Paryża.
W ciągu sześciu lat Puma zwiększyła sprzedaż pięciokrotnie i głównie dlatego znalazła się na celowniku inwestorów. PPR dopiero po przedłużeniu wezwania osiągnął minimalny próg udziałów, pozwalający sfinalizować przejęcie. Stało się tak, bo część właścicieli akcji liczyła, że Francuzi zaproponują lepszą cenę. Jednak, jak tłumaczą analitycy, Puma miała ostatnio problemy z rentownością, co przekreśliło taką możliwość. PPR i tak zapłacił za akcje Pumy o 19 proc. więcej od notowań z kwietnia, kiedy pojawiły się pierwsze informacje o planach Francuzów.
Bloomberg, BBC