Postępujący spadek notowań dolara ma wyraźny wpływ na ceny złota. W ciągu miesiąca kruszec zdrożał o ponad 5 proc. i wczoraj kosztował na rynku w Londynie już prawie 675 USD za uncję trojańską, najwięcej od pierwszej połowy maja. Za euro płacono wczoraj 1,382 dolara, blisko poziomu najwyższego w historii, odnotowanego dzień wcześniej. Słabość "zielonego" wynika ostatnio głównie z zagrożeń dla amerykańskiej gospodarki, związanych z potęgującymi się problemami na rynku kredytów hipotecznych. Ben Bernanke, szef Fedu, w Kongresie akcentował też zagrożenia związane z inflacją. Złoto tymczasem zwykle zyskuje na słabości dolara, ponieważ metale szlachetne stają się wtedy tańsze dla inwestorów operujących w innych walutach. Jest uznawane za inwestycję bezpieczną, co do kupowania kruszcu może zachęcić graczy wystraszonych doniesieniami z banku Bear Stearns, którego dwa fundusze lokujące w obligacje zabezpieczone kredytami hipotecznymi zbankrutowały, nie pozostawiając grosza inwestorom. Zdaniem analityków, zwyżki na rynku złota mogłyby być większe, gdyby nie niska, jak zwykle w wakacje, aktywność dokonujących zakupów jubilerów. Popyt na fizyczne dostawy był znacznie większy w I kwartale. Wczoraj w Londynie płacono po południu po 674,5 USD za uncję złota, w porównaniu z 673 USD w środę. W poprzedni czwartek notowania zamknęły się na poziomie 666,8 USD. Analitycy oczekują, że w najbliższym czasie notowania złota pozostaną w przedziale 671-676 USD. Wczoraj na poziomie najwyższym od dwóch miesięcy znalazły się też ceny platyny.