Tecie nie udało się w zapowiadanym terminie sfinalizować przejęcia węgierskiego producenta oprogramowania dla przedsiębiorstw (ERP).
- Wydawało nam się, że warunki, które uzgodniliśmy przed podpisaniem listu intencyjnego, są ostateczne. Tymczasem przed parafowaniem końcowej umowy sprzedający, osoba fizyczna, zmienił stanowisko - tłumaczy Jerzy Krawczyk, prezes Tety.
Wrocławska spółka chciała kupić większościowy pakiet akcji węgierskiego przedsiębiorstwa, a po dwóch latach wykupić resztę udziałów po cenie uzależnionej od wyników przejmowanej firmy. - Nasz partner poinformował nas, że wolałby od razu sprzedać nam 100 proc. udziałów. Nie jesteśmy jednak zainteresowani takim scenariuszem, bo wiąże się z nim zbyt duże ryzyko - wyjaśnia prezes Krawczyk.
Teta nie wycofała się z rozmów, ale zdecydowała się zmodyfikować ofertę. Zaproponowała, że zapłaci więcej za papiery, które będzie odkupywała od właściciela w kolejnych transzach.
- Kwota, którą oferujemy za pakiet większościowy, nie zmieniła się. Jesteśmy jednak gotowi zapłacić kilkanaście procent więcej za pozostałe udziały - ujawnia J. Krawczyk. Nie chce podać żadnych liczb. Zapewnia, że transakcja, gdyby brać pod uwagę wskaźniki finansowe, będzie znacznie tańsza niż podobne w Polsce.