Do funduszy akcji wciąż płynie rzeka pieniędzy

Czerwiec pokazał, że klienci wciąż stawiają na akcje. Eksperci przestrzegają przed przegrzaniem

Publikacja: 24.07.2007 08:37

Wartość aktywów funduszy inwestycyjnych w czerwcu wzrosła o 7,3 mld zł. Uwzględniając wzrosty cen akcji, TFI sprzedały klientom nowe jednostki warte 5,7 mld zł, z czego około 4,5 mld zł przeznaczone zostało na zakup akcji. Jednocześnie aktywa funduszy kupujących obligacje i instrumenty rynku długu topnieją niemalże rekordowo, bo odpowiednio o ponad 6,2 proc. i 3,7 proc. Dlaczego inwestorzy, mimo głośnych ostrzeżeń i zaleceń specjalistów, by lokować bezpieczniej, wciąż lokują agresywnie? Czy kontynuacja czerwcowych trendów grozi załamaniem na giełdzie?

Klienci wciąż nieświadomi

- Klienci często ulegają złudzeniu, że historyczne wysokie stopy zwrotu powtórzą się w przyszłości - komentuje Łukasz Dajnowicz, rzecznik Komisji Nadzoru Finansowego. I rzeczywiście, przeciętny klient nie do końca rozumie, na czym polega inwestycja w fundusz i jakie ryzyko - szczególnie w przypadku agresywnej jej formy - ze sobą niesie. Nie jest też świadomy faktu, że historyczna stopa zwrotu nie musi się powtórzyć. Inwestor porównując roczną ponad 60-proc. stopę zwrotu WIG i około 6 proc. z obligacji, wybiera fundusz akcyjny, nie biorąc pod uwagę perspektyw rynku. - Klienci wpłacają pieniądze, zakładając, iż podobne wyniki będą osiągnięte w przyszłości - potwierdza Marek Juraś, szef działu analiz DM BZ WBK. Wtóruje mu Jakub Bentke, członek zarządu Skarbiec TFI, którego wartość aktywów funduszy rynku pieniężnego spadła w czerwcu o prawie 35 mln zł. - Wydaje się, że kluczowym czynnikiem przy podejmowaniu decyzji jest wynik za ostatnie 12 miesięcy. W czerwcu był on rekordowy dzięki niskiej bazie po spadkach z maja ub.r. - mówi.

NIekorzystny wpływ reklam

Na reklamy jako czynnik niesprzyjający poprawianiu świadomości inwestorów zwracają uwagę niemalże wszyscy znawcy rynku, z którymi rozmawiał "Parkiet". KNF, upatrując przyczyn nieprzeciętnych inwestycji w podmioty akcyjne po stronie towarzystw, które w materiałach informacyjnych nie mówią o ryzyku, a jedynie o historycznych zyskach, już kilka miesięcy temu postanowiła zawalczyć z nierzetelnymi reklamami funduszy. Czy to wystarczy?

Według Marka Jurasia - nie. Klienci nauczą się dopiero na błędach. - Nie jest łatwo wyedukować społeczeństwo. Ale z czasem inwestorzy sami się przekonają, że historyczne stopy zwrotu to nie wszystko, a ryzyko istnieje. Wystarczy, aby klienci przeżyli pełny giełdowy cykl - hossę i następującą po niej bessę. Wśród obecnych klientów TFI jest niewielu takich - mówi.

Na powodzenie działań KNF liczy jednak Jacek Treumann, członek zarządu Legg Mason, którego fundusz akcji w czerwcu wzrósł na wartości o ponad 700 mln zł. - Każde TFI jako profesjonalny uczestnik rynku kapitałowego powinno rzetelnie reklamować produkty i zwracać uwagę także na ryzyko. Z funduszy akcyjnych klient powinien oczekiwać zysku rzędu 10-15 proc. Wyniki ostatnich lat wydają się nie do powtórzenia - dodaje.

Dystrybutorzy też szkodzą

Sprzedawcy jednostek funduszy, pełniąc funkcję doradczą, są w stanie wpływać na proporcje napływu aktywów do poszczególnych rodzajów podmiotów. Dystrybutorzy mogliby zatem informować klientów o ryzykach, o nieprzewidywalności giełdy i o wręcz niemożliwości powtórzenia dotychczasowych zysków. Jednak nie zawsze to robią. Dlaczego?

Po pierwsze, jak zauważa Jacek Treumann, niedoświadczonemu klientowi najłatwiej jest sprzedać jednostki funduszu cieszącego się wysokimi historycznymi stopami zwrotu.

Po drugie, sprzedaż jednostek dających wyższe zyski oznacza wyższe marże dla dystrybutorów. Jednak taka praktyka może przynieść odwrotne skutki: zbyt intensywny napływ środków do funduszy akcji może nie przynieść zysków nikomu, a wywołać załamanie na giełdzie. Jacek Treumann, mówiąc o niepokojach rynkowych, wskazuje jeszcze inne aspekty. - Obserwujemy wzmożoną konwersję depozytów bankowych na inwestycje w fundusze. Akcja kredytowa z przeznaczeniem na zakup jednostek funduszy też jest intensywniejsza - zauważa.

Bańka niewykluczona

- Jest obawa, że może dojść do przegrzania rynku. Ceny wielu akcji są wysokie, ale wciąż niektóre są niedowartościowane - uważa Paweł Homiński z Noble Funds, zarządzający m.in. funduszem akcji, którego wartość aktywów w czerwcu wzrosła o ponad 37 mln zł.

Eksperci napływ kapitału do agresywnych funduszy i związane z nim perspektywy giełdowe nazywają niepokojącymi. - Jeżeli w kolejnych miesiącach będziemy mieć do czynienia z dalszym przyspieszeniem napływów, to nadmuchania bańki spekulacyjnej jeszcze w tym roku nie można wykluczyć - przewiduje Marek Juraś.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy