Wartość aktywów funduszy inwestycyjnych w czerwcu wzrosła o 7,3 mld zł. Uwzględniając wzrosty cen akcji, TFI sprzedały klientom nowe jednostki warte 5,7 mld zł, z czego około 4,5 mld zł przeznaczone zostało na zakup akcji. Jednocześnie aktywa funduszy kupujących obligacje i instrumenty rynku długu topnieją niemalże rekordowo, bo odpowiednio o ponad 6,2 proc. i 3,7 proc. Dlaczego inwestorzy, mimo głośnych ostrzeżeń i zaleceń specjalistów, by lokować bezpieczniej, wciąż lokują agresywnie? Czy kontynuacja czerwcowych trendów grozi załamaniem na giełdzie?
Klienci wciąż nieświadomi
- Klienci często ulegają złudzeniu, że historyczne wysokie stopy zwrotu powtórzą się w przyszłości - komentuje Łukasz Dajnowicz, rzecznik Komisji Nadzoru Finansowego. I rzeczywiście, przeciętny klient nie do końca rozumie, na czym polega inwestycja w fundusz i jakie ryzyko - szczególnie w przypadku agresywnej jej formy - ze sobą niesie. Nie jest też świadomy faktu, że historyczna stopa zwrotu nie musi się powtórzyć. Inwestor porównując roczną ponad 60-proc. stopę zwrotu WIG i około 6 proc. z obligacji, wybiera fundusz akcyjny, nie biorąc pod uwagę perspektyw rynku. - Klienci wpłacają pieniądze, zakładając, iż podobne wyniki będą osiągnięte w przyszłości - potwierdza Marek Juraś, szef działu analiz DM BZ WBK. Wtóruje mu Jakub Bentke, członek zarządu Skarbiec TFI, którego wartość aktywów funduszy rynku pieniężnego spadła w czerwcu o prawie 35 mln zł. - Wydaje się, że kluczowym czynnikiem przy podejmowaniu decyzji jest wynik za ostatnie 12 miesięcy. W czerwcu był on rekordowy dzięki niskiej bazie po spadkach z maja ub.r. - mówi.
NIekorzystny wpływ reklam
Na reklamy jako czynnik niesprzyjający poprawianiu świadomości inwestorów zwracają uwagę niemalże wszyscy znawcy rynku, z którymi rozmawiał "Parkiet". KNF, upatrując przyczyn nieprzeciętnych inwestycji w podmioty akcyjne po stronie towarzystw, które w materiałach informacyjnych nie mówią o ryzyku, a jedynie o historycznych zyskach, już kilka miesięcy temu postanowiła zawalczyć z nierzetelnymi reklamami funduszy. Czy to wystarczy?