Wtorkowa silna korekta na rynkach akcji w USA nie zachwiała wiarą inwestorów w siłę amerykańskiej gospodarki. Zasiała jednak niepokój, który przez całą środę towarzyszył notowaniom w Europie. Spadające w ciągu dnia giełdy Starego Kontynentu odetchnęły z ulgą dopiero po odbiciu w Stanach. Ale znowu po danych o sprzedaży domów, które okazały się gorsze od prognoz analityków, spadki na rynkach europejskich pogłębiły się. Jutro wstępnie dowiemy się, jak rozwijała się amerykańska gospodarka w II kwartale. Może okazać się, że mimo kryzysu na rynku nieruchomości przyspiesza i pokazuje swoją siłę. Dane o PKB mogą wyznaczyć trend notowań na najbliższe dni. Analitycy prognozują 3,2-proc. dynamikę produktu krajowego brutto. Gdyby potwierdziło się takie - znaczne, w porównaniu z poprzednim kwartałem - przyspieszenie, to notowania akcji za oceanem uzyskałyby bardzo silne wsparcie. W I kw. PKB wzrósł zaledwie o 0,7 proc.
Nieruchomości to jednak
ogromny problem
Od kilku miesięcy inwestorów giełdowych niepokoi kryzys w USA na rynku kredytów hipotecznych niskiej jakości (sub prime), udzielanych klientom o słabej zdolności do zaciągania zobowiązań. We wtorek giełdami akcji wstrząsnęła spółka Countrywide Financial, największy gracz z tego segmentu. Kontroluje ona aż jedną piątą rynku kredytów hipotecznych w Stanach Zjednoczonych, a o skali jej biznesu może świadczyć to, że w minionym kwartale udzieliła ponad 123 miliardy dolarów nowych pożyczek.
Kondycja finansowa firmy od trzech kwartałów pogarsza się. Zmniejsza się zysk, bo coraz więcej klientów o niskiej zdolności kredytowej zalega ze spłatą zobowiązań. Angelo Mozilo, szef Countrywide Financial, uważa, że nie należy się spodziewać poprawy sytuacji na rynku nieruchomości przed końcem przyszłego roku. Twierdzi, że opóźnienia w spłacie zobowiązań nie wynikają z wyższego oprocentowania kredytów, lecz z bardziej tradycyjnych powodów, jak utrata pracy, rozwód czy problemy zdrowotne.