Obecna sytuacja na światowych rynkach jest dobra (potwierdza to m.in. raport opublikowany przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy), a nasz rodzimy parkiet bardzo silnie odzwierciedla nastroje, które panują na globalnych rynkach. Czynnikiem, który może ostudzić optymizm na warszawskiej giełdzie, jest publikacja mniej korzystnych danych makroekonomicznych za ostatnie okresy. Rosną systematycznie pensje oraz spada dynamika wydajności pracy - są to czynniki, które wywołują presję inflacyjną, a przez to mogą spowodować podniesienie stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej.
Przewiduję, że osłabienie WIG20 nie wpłynie jednak na odpływ kapitału z funduszy inwestycyjnych. Może jedynie zmniejszyć jego dynamikę. Inwestorzy mniej ochoczo będą inwestować swoje środki, choć ich liczba i tak będzie rosła. Osoby zainteresowane ulokowaniem wolnych nadwyżek finansowych nadal postrzegają fundusze inwestycyjne jako dobry sposób pomnażania pieniędzy. Często ryzyko, jakie towarzyszy tym inwestycjom, jest lekceważone przez inwestorów.
Marcin Materna
Analityk DM MILLENNIUM SA
Przewartosciowanie nie powinno być znaczne
Z punktu widzenia analizy technicznej indeks dwudziestu największych przedsiębiorstw notowanych na warszawskiej giełdzie może nadal spadać. Zakładając, że cały czas znajduje się on w trendzie wzrostowym, przewartościowanie nie powinno być bardzo znaczące. Wsparcia możemy doszukiwać się na poziomie około 3500-3600 punktów.
Osłabienie indeksu na warszawskiej giełdzie papierów wartościowych może potrwać aż do czasu publikacji kwartalnych wyników finansowych przez spółki. Dobre wyniki powinny być sygnałem dla byków, aby powróciły do ofensywy. Obecny, od pewnego czasu ciągle rosnący, napływ pieniędzy do funduszy inwestycyjnych oraz emerytalnych stawia nas
w lepszej sytuacji niż inne rynki wschodzące (jak
np. Węgry). Systematyczny wzrost ilości pieniędzy na rachunkach TFI, które są z kolei inwestowane m. in.
w akcje spółek na naszym rynku, przeciwdziałają pogłębianiu się spadków. Towarzystwa funduszy inwestycyjnych działają jak swojego rodzaju bufor hamujący gwałtowne wahania rynku. Niemniej jednak, w sytuacji głębszej korekty, możemy spodziewać się znacznego zmniejszenia dopływu, a nawet odpływu środków z tych instytucji. Ewentualne urzeczywistnienie się tego scenariusza nie powinno jednak przełożyć się negatywnie na sytuację w ujęciu makroekonomicznym. Tempo wzrostu produktu krajowego brutto nie zostanie z tego powodu odczuwalnie zachwiane.
Bartosz Stryjewski
Analityk DM BOŚ
Sytuacja zależy od zagranicy i wyników kwartalnych
To, jak rozwinie się sytuacja na warszawskim parkiecie, zależy głównie od dwóch czynników.
Jednym z nich są wydarzenia na rynkach zagranicznych. Między zmianami indeksu
20 największych przedsiębiorstw, a głównymi światowymi indeksami, istnieje duża korelacja. Pozytywne informacje napływające zza oceanu zachęcają inwestorów do śmielszych zakupów na naszym rynku. Drugim natomiast są wyniki kwartalne, które w najbliższym czasie zostaną opublikowane przez notowane na GPW spółki. Będą one miały znaczny wpływ na przyszłe decyzje inwestorów.
W ujęciu krótkoterminowym możemy mówić
o odwróceniu trendu, jednak w ujęciu długoterminowym trend jest nadal niewątpliwie rosnący. Zatrzymania obecnego spadku możemy wypatrywać na poziomie 3500-3550 punktów.
Z fundamentalnego punktu widzenia nasza gospodarka ma się bardzo dobrze. Przede wszystkim szybki wzrost produktu krajowego brutto jest czynnikiem, który pozwala inwestorom patrzeć
w przyszłość z optymizmem. To z kolei przekłada się na pozytywne nastawienie do akcji.
W porównaniu z krajami Unii Europejskiej Polacy oszczędzają mniej środków niż inni obywatele państw UE. Mimo to z roku na rok są to coraz większe kwoty. W przyszłości dogonią one średnie europejskie. Można z tego wnioskować, że dobre czasy funduszy inwestycyjnych oraz naszej giełdy są jeszcze przed nami.
Amerykańska gospodarka przyspieszyła
przy jednoczesnym spadku inflacji
Amerykańska gospodarka w minionym kwartale rozwijała się najszybciej od ponad roku. Szczególnie sprzyjały temu przyspieszeniu rosnący eksport, budownictwo komercyjne i wydatki rządowe.
Tempo wzrostu produktu krajowego brutto wyniosło 3,4 proc. w porównaniu z zaledwie 0,6 proc. w I kwartale - poinformował w piątek Departament Handlu. Co szczególnie ważne dla przyszłych decyzji banku centralnego, preferowany przez Fed wskaźnik inflacji wzrósł najwolniej od czterech lat. Do przyspieszenia wzrostu PKB wyjątkowo przyczynił się najbardziej dynamiczny
od 13 lat rozwój budownictwa komercyjnego.
Inwestycje w budowę fabryk, magazynów i budynków biurowych zwiększyły się aż
o 22 proc., co pozwoliło choć w części zniwelować skutki dalszego pogarszania się sytuacji w budownictwie mieszkaniowym. Inwestycje komercyjne łącznie, a więc razem z wyposażeniem i oprogramowaniem, wzrosły o 8,1 proc. w porównaniu z 2,1 proc. w poprzednich trzech miesiącach. Znacząco zwiększyły produkcję amerykańskie fabryki, by wywiązać się z zamówień napływających z Europy i Azji. Wzrostowi eksportu sprzyjały szybki rozwój światowej gospodarki i słabnący kurs dolara. Poprawa w produkcji przemysłowej i eksporcie przyszła w samą porę, bo wolniej rosły wydatki konsumpcyjne, stanowiące 70 proc. amerykańskiej gospodarki. Zwyżkowały one o 1,3 proc. w stosunku rocznym, najsłabiej od ostatniego kwartału 2005 r., w porównaniu z 3,7 proc. w poprzednich trzech miesiącach. Spadek dynamiki wzrostu wydatków konsumpcyjnych - jeśli potrwa - sprawi, że tempo wzrostu amerykńskiej gospodarki w II kwartale będzie najszybsze w całym roku. Dzięki większemu eksportowi i spadkowi krajowej konsumpcji zmniejszył się natomiast deficyt budżetowy, co zwiększyło wzrost PKB o 1,2 proc. W poprzednim kwartale zmniejszyło go to o 0,5 proc.
Uczestnicy rynku finansowego ze szczególnym zainteresowaniem przyjęli informacje o inflacji. Wskaźnik cen wzrósł w stosunku rocznym o 2,7 proc., w porównaniu z 4,2 proc. w I kwartale. Najważniejszy dla Fed wskaźnik inflacji, powiązany z wydatkami konsumpcyjnymi i nieuwzględniający cen energii i żywności, wyniósł 1,4 proc., po 2,4 proc. w poprzednich trzech miesiącach. Przyjęto to jako zapowiedź, że w tym roku stopy procentowe w USA nie wzrosną, na co giełda zareagowała lekkim optymizmem.