- Zrobię wszystko, by Najwyższa Izba Kontroli zachowała swoją niezależność i bym ja również taką opinią się cieszył - zapowiedział w piątek Jacek Jezierski, powołany na prezesa tej instytucji. Dzień wcześniej na jego nominację większością 56 głosów zgodził się Senat. Z początkiem lipca wystawioną przez PiS kandydaturę J. Jezierskiego poparł zaś Sejm.
Choć procedura mianowania nowego szefa NIK nie jest jeszcze formalnie zakończona (nowo wybrany musi jeszcze złożyć ślubowanie przed parlamentem), to prezes elekt może być już pewny objęcia sześcioletniej kadencji. Dlatego też chętniej mówi o swoich planach. W Senacie podkreślał, że szczególną uwagę zwróci na przepływy finansowe z Unią Europejską. - Olbrzymie pieniądze unijne, jakie trafiają do naszego kraju, wymagają intensywnej kontroli - stwierdził. Zaznaczył także, że NIK uważnie przyglądać się będzie organizacji Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej w 2012 r. J. Jezierski chce także większej koordynacji działań różnych instytucji kontrolnych (m.in. stawia na współpracę Izby z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym i prokuraturą).
Przez ostatnie sześć lat NIK kierował Mirosław Sekuła, wcześniej poseł Akcji Wyborczej "Solidarność". Jego następca zwrócił uwagę na fakt, że nigdy nie był politykiem. - To daje mi pewien komfort działania - podkreślił J. Jezierski.
Pierwszym wyzwaniem dla nowego prezesa będzie dobranie współpracowników. Szef Izby zapowiedział, że chce pracować z czterema zastępcami. Obecnie, po odejściu Krzysztofa Szwedowskiego do Orlenu, Izba ma tylko jednego wiceprezesa (jest nim Józef Górny).