Wczorajsza sesja na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie znów zakończyła się na minusach z niewielkimi obrotami. Łączny nominał wszystkich transakcji to tylko niespełna 1,5 mld złotych, WIG20 stracił 1,73 proc., WIG 2,16 proc., zaś mWIG80 i sWIG40 obniżyły notowania o 2,7 proc.
Środowa sesja na amerykańskich giełdach stała pod znakiem dosyć widowiskowej konfrontacji między siłami podaży a popytu. Otwarcie na Dow Jones nie wyglądało zbyt optymistycznie - przez pierwsze dwie godziny handlu sprzedający byli w przewadze, po czym popyt przejął inicjatywę, po to żeby po czasie znów ustąpić.
Ostateczne rozstrzygnięcie nastąpiło w ostatniej godzinie notowań, kiedy lepsze nastroje znalazły odzwierciedlenie we wzroście indeksu o 1,14 proc. do poziomu 13362 pkt. Bardzo podobny przebieg sesji można było zauważyć na S&P500, którego 0,72 proc. wzrost doprowadził do zamknięcia na 1466 pkt. Być może uspokojenie nastrojów wynikało z wypowiedzi sekretarza skarbu USA Henry Paulsona, który potwierdzał dobrą kondycję amerykańskiej gospodarki, a jej siła na pewno pozwoli poradzić sobie z falą wyprzedaży na rynkach akcji.
Natomiast na pewno pozytywny wpływ tych słów został osłabiony kolejnymi komunikatami o problemach sektora finansowego opartego o kredyty hipoteczne. Tym razem Bear Stearns zmuszony był do wstrzymania wypłat, a australijski Macquarie Bank Ltd. musiał umorzyć część swoich aktywów, z powodu trudności na amerykańskim rynku wspomnianych kredytów.
Mieszane sygnały napływają rynku z Azji: tutaj Nikkei225 wzrósł o 0,67 proc. do 16984 proc., jednak już Hang Seng spadał o 1,36 proc. do 22148 pkt.