Wydaje się, że dłużnicy Eurofaktora są coraz bardziej zdeterminowani, aby pogrążyć finansowo giełdową spółkę faktoringową. Wygląda na to, że oprócz 70 mln długu, jakie mają wobec Eurofaktora Polmetal, Górnośląski Fundusz Restrukturyzacyjny oraz Technologie Buczek, Eurofaktor może mieć problem z odzyskaniem kolejnych 8 mln złotych.
Kilka dni temu Stabilo Group (jej właścicielem jest Bogdan Fiszer były prezes Eurofaktora) zerwało zawartą z Eurofaktorem w grudniu 2005 r. umowę zakupu od tej spółki akcji Górnośląskiego Funduszu Restrukturyzacyjnego.
Za akcje GFR Stabilo zapłaciło do tej pory 5 mln złotych i odmówiło spłacenia kolejnych 8 mln zł. - Umowa została zerwana, bo okazało się, że akcje, które sprzedał nam Eurofaktor, są wadliwe - mówi Andrzej Kociubiński, prezes GFR. - Nie wiadomo, czy zostały one wystawione na okaziciela czy też są imienne. Winą za to obarczamy Eurofaktora - dodaje.
Bronisław Hermann, prezes Eurofaktora, przyznaje, że można mieć zastrzeżenia formalne co do akcji GFR. - Są to akcje na okaziciela, jednak jest tam dopisek, który może być mylący i sugerować, że są one imienne - mówi B. Herman. - Tak czy inaczej Eurofaktor nie jest za to odpowiedzialny, ale GFR, którego prezesem był w tamtym czasie pan Kociubiński - mówi. - Zgodnie z kodeksem spółek handlowych takie dokumenty jak akcje może wystawiać tylko emitent, czyli w tym przypadku GFR - dodaje.
Sprawa z akcjami wyszła 2 miesiące temu, kiedy do Stabilo wszedł nowy inwestor, który zlecił audyt tej spółki. - Od 2005 roku Stabilo wykonywała wszystkie prawa z tych akcji, łącznie z dywidendą i nie miała do nich zastrzeżeń - twierdzi B. Herman. - Obecne działania Stabilo zmierzają do opóźnienia procesu windykacji należności - dodaje.