Nie warto lokować w surowcach...

Trwające na giełdzie spadki postawiły pod znakiem zapytania dotychczasowe plany inwestycyjne. Wspólnie z doradcami finansowymi budujemy optymalne na dziś portfele

Publikacja: 06.08.2007 08:19

Przez niespełna sześć tygodni WIG spadł o 7,35 proc., mWIG40 o 13,9 proc., sWIG80 o 11,2 proc. Wszystkie pozostałe indeksy również odnotowały spadki. Modne i bezkonkurencyjne w ostatnich kilkunastu miesiącach fundusze lokujące w akcje od tygodni przynoszą straty i obarczone są rosnącym ryzykiem. Powstaje pytanie, czy to tylko przejściowa korekta, trwałe spowolnienie, czy początek bessy? Czy warto pozostać na giełdzie? Czy warto na nią dopiero dziś wejść? Jak powinien wyglądać optymalny na dzisiejsze nastroje portfel inwestycyjny?

Na te i inne pytania odpowiedzi poszukujemy wspólnie z naszymi rozmówcami z prestiżowych firm doradztwa finansowego.

Jak się okazuje, tworząc portfel inwestycyjny dzisiaj, przede wszystkim trzeba go dywersyfikować i zabezpieczać - inwestując samodzielnie na zróżnicowanych branżowo i geograficznie rynkach, kupując produkty strukturyzowane i jednostki funduszy, lokując na rynku papierów dłużnych, zakładając lokaty, zakupując nieruchomości. Będąc już nie od wczoraj uczestnikiem funduszu akcji czy indywidualnym inwestorem, warto rozważyć cierpliwe przeczekanie giełdowych spadków i niepodejmowanie gwałtownych działań. Ale to propozycja wciąż ryzykowna i kierowana do graczy o mocnych nerwach.

Rozmowa

z Emilem Szwedą, analitykiem

Open Finance

W co inwestować?

40 proc. na giełdzie

polskiej, część ewentulanie na tureckiej, niemieckiej, brytyjskiej

40 proc. w obligacjach, np. trzyletnich opartych na WIBOR

20 proc. w obligacjach denominowanych w euro lub dolarach

Zakup gruntu za zyski z giełdy

Powrót do normalności, korekta, początek bessy - co dzieje się dziś na rynku?

Rynki akcji ze swojej natury nigdy nie są "normalne". Cechują się wieloletnimi trendami, które prowadzą do przewartościowania lub niedowartościowania akcji. Obecnie rozpoczęta korekta - bo to jest tylko korekta - opóźni po prostu moment, w którym akcje staną się w oczywisty sposób przewartościowane. Inwestorzy już wiedzą, że tani kapitał, który znalazł się w ich rękach, zainwestowali w zbyt ryzykowne przedsięwzięcia. Te obawy mogą zostać szybko zapomniane. Gospodarka polska ma wciąż zbyt dobre perspektywy, a alternatywa dla rynków akcji jest zbyt mało kusząca, by inwestorzy mogli pozwolić sobie na dłuższe unikanie ryzyka. Korekta może się jeszcze pogłębić, ale hossa po niej powróci i to mocniejsza niż dotąd, ponieważ inwestorzy nabiorą przekonania, że wszystko co najgorsze już minęło.

Czy można znaleźć spółki, w które dzisiaj jeszcze warto inwestować?

Oczywiście, że można wskazać takie spółki - zarówno wśród dopiero wchodzących na giełdę, jak i od dłuższego czasu notowanych, lecz dotąd niedowartościowanych. Warto np. zwrócić uwagę na niektóre spółki stojące w obliczu restrukturyzacji: choć ich aktualne wyniki nie wydają się dostatecznie atrakcyjne, to jednak z czasem mogą uzyskać widoczną przewagę nad resztą rynku. Myślę przede wszystkim o spółkach działających w sektorze detalicznym.

A czy doradziłby Pan indywidualnym inwestorom lokować bezpośrednio na giełdzie - nie poprzez np. fundusze?

Z pewnością tak, bo indywidualne inwestowanie na giełdzie jest bardziej dochodowe niż powierzanie pieniędzy specjalistom.

Ale trzeba mieć na to czas...

?i pewien zasób wiedzy. O wyborze spółki nie mogą decydować wrażenia z dyskusji na forach internetowych albo inne, równie przypadkowe przesłanki. Zatem warto np. przestudiować prospekty spółek, ich raporty kwartalne i bieżące czy też porozmawiać z kimś, kto na temat interesującej nas branży ma do powiedzenia coś istotnego.

Inwestowanie w akcje na giełdzie jest obarczone relatywnie dużym ryzykiem. Jak się przed nim zabezpieczyć? Poprzez dywersyfikację? Kontrakty terminowe?

Moda na kontrakty terminowe nie bierze się z tego, że inwestorzy zabezpieczają się przed ryzykiem, lecz z coraz mniejszej nad nim kontroli. Sądzę, że ponad 90 proc. kontraktów terminowych iA jeśli miałyby jednak posłużyć jako zabezpieczenie, to warto z nich skorzystać?

Tak, można stosować taką strategię, jednak uzyskanie dzięki niej pożądanego efektu wymaga większych umiejętności niż przy samym inwestowaniu w akcje.

A dywersyfikacja?

Zalecana w podręcznikowych teoriach dywersyfikacja ryzyka o wiele bardziej sprzyja funduszom inwestycyjnym niż inwestorom indywidualnym. Praktyka przemawia za tym, że bardzo rzetelne poznanie kilku wybranych spółek okazuje się efektywniejsze od wykorzystania pobieżnej wiedzy dotyczącej liczniejszej ich grupy.

Do funduszy akcji wciąż płynie rzeka pieniędzy. Czym to grozi i komu?

To dyskomfortowa sytuacja przede wszystkim dla uczestników funduszy - w szczególności dla tych, którzy zainwestowali w ostatnim czasie. Dziś inne grupy inwestorów sprzedają akcje, zaś kupują je zwłaszcza TFI, zmuszane do tego przez nieprzerwanie wpłacających środki inwestorów. Ale gdy owe napływy się zmniejszą?

Ponieważ??

Większość spośród inwestorów, którzy byli zdecydowani na przeniesienie depozytów do funduszy, zrealizowała te zamierzenia. Racjonalne inwestowanie opierało się na innych niż obecnie przesłankach - kupowano akcje czy fundusze akcji, ponieważ liczono na poprawę sytuacji gospodarczej i zysków spółek. To już nastąpiło, poprawa wyników została zdyskontowana. Dokonywane obecnie lokowania w funduszach to efekt bombardowania reklamami, na które szczególnie podatni są ludzie nie tyle oczekujący poprawy wyników spółek, co wręcz żądni wzrostu ich kursów. To już nie są inwestycje, lecz spekulacje. To istotna różnica - kiedy inwestuję, inwestuję w rozwój firmy. Kiedy spekuluję, obchodzi mnie tylko zmiana kursu, a nie zmiana zachodząca w samej firmie. Powstaje pytanie: komu dzisiejsi spekulanci będą mogli sprzedać dziś kupowane akcje? A odpowiedź brzmi: nikomu, bo po te przewartościowane akcje nikt na warszawską giełdę nie przyjdzie.

Ludzie, którzy jednak mają pieniądze, powinni wchodzić teraz do funduszy akcji?

Uważam, że nie.

A do funduszy mieszanych?

Cóż, wypada mi potwierdzić, iż jest i taka ewentualność. Z tym że jeżeli ktoś ma pieniądze i jakoś przegapił pięć lat hossy, to powinien zacząć myśleć kategoriami inwestora, który ten dobry czas wykorzystał z pożytkiem. Nie można bowiem jednym inwestorom zalecać, by redukowali ryzyko poprzez sprzedaż jednostek funduszy akcji, i jednocześnie zachęcać innych do kupowania, skoro do tej pory tego nie uczynili. Bliżej jest mi do pomijania funduszy mieszanych, jako kojarzących się z nadmiernym uproszczeniem pojęć. Taniej jest bowiem kupić za 40 proc. swoich środków jednostki funduszu akcyjnego i za pozostałe 60 proc. jednostki funduszu rynku pieniężnego, niż te same pieniądze ulokować w funduszu mieszanym. Za pierwszym rozwiązaniem przemawiają porównywalnie niższe opłaty.

40 proc. to optymalny udział akcji w portfelu?

Taki wymiar gotów jestem dziś uznać za wystarczający.

Samodzielnie czy przez fundusz?

To kwestia indywidualnych preferencji danego inwestora i odpowiedź na pytanie, czy chce się poświęcić czas na odrobienie pracy domowej. Same notowania to moment emocjonujący, ale tylko dla tych, którzy nie wiedzą do końca, dlaczego kupili akcje danej spółki. Jeśli jednak rzetelnie przysiądziemy nad prospektami czy raportami kwartalnymi, żeby poznać spółkę, wiemy czego się po niej spodziewać, to wahania notowań wydadzą się wtedy czymś mało istotnym, letnią burzą w środku gorącego lata. Notowania w długim terminie są tylko konsekwencją realizacji - lub jej braku - pewnych założeń inwestycyjnych. Jeśli się ma realne, własne oczekiwania wobec spółki, a nie wobec kursu akcji, to można być dobrym inwestorem giełdowym. Jeśli nie jesteśmy w stanie poświęcić swojego czasu albo przejść tego trudnego etapu, jakim jest badanie sytuacji firm, lepiej powierzyć pieniądze komuś, kto zrobi to za nas, i zapłacić mu za to prowizję. Warto jednak inwestować na własną rękę nie tylko ze względu na zyski, ale dla osobistej satysfakcji. No i nabywając wiedzę, stajemy się lepszymi inwestorami niż ci, którym pieniądze po prostu przyniesiono.

Wspomniał Pan o dobrych perspektywach spółek z branż zaangażowanych w handel detaliczny. Które spółki szczególnie warto mieć w swoim portfelu?

Trop wiedzie tam, gdzie swoje pieniądze chętnie wydaje indywidualny klient - a to kojarzy się na przykład z branżą odzieżową czy restauracjami. Konkretnych nazw wolałbym nie wymieniać.

40 proc. powinniśmy zainwestować tylko na giełdzie polskiej czy na giełdy zagraniczne też warto zwrócić uwagę?

Spośród krajów, którymi ewentualnie można się zainteresować, budując portfel akcji, zwracam uwagę na Węgry i Turcję. Państwa te ustabilizowały się m.in. politycznie w stopniu, który daje im szanse dość pomyślnego rozwoju. Można powiedzieć, że ich gospodarki najgorsze doświadczenia mają za sobą - to czyni z nich ciekawe miejsce do inwestycji. Niemniej uważam, że hossa czy bessa to zjawiska globalne. Zatem jeśli przyjdzie bessa, to akcje i tak stracą - więcej bądź mniej - na wartości, niezależnie od miejsca ich zakupu.

Jeżeli zdecydujemy się na turecką lub węgierską giełdę, to inwestycja ta powinna wchodzić w skład 40 proc. portfela zaangażowanego w akcje?

Takie rozwiązanie należałoby uznać za lepsze od angażowania w akcje dodatkowej części portfela. Choć przyznam, że na akcje z tureckiej czy węgierskiej giełdy nie przeznaczyłbym dziś więcej niż 5 proc. (całego portfela - przyp. red.). Należy bowiem pamiętać, że pod względem wielkości rynku liderem regionu jest właśnie Polska, w Warszawie są notowane spółki zagraniczne - a zatem właściwie nie ma potrzeby przenoszenia się na inną giełdę. Natomiast ewentualne próby minimalizowania ryzyka można podjąć poprzez zakup akcji na rynkach Europy Zachodniej, które są znacznie bardziej "dojrzałe" od rynków dopiero rozwijających się (w tym polskiego). Wiąże się to z kwestią różnic w poziomie emocjonalności reagowania inwestorów podczas korekt, które w Polsce skutkują większym spadkiem indeksów niż np. w Niemczech czy Wielkiej Brytanii.

Rozumiem, że ci, którzy mają teraz pieniądze ulokowane w funduszach akcji, Pana zdaniem powinni z giełdy uciekać i konwertować swoje środki zgodnie z zaleceniem: 40 proc. na giełdzie?

Tak właśnie uważam - pięć lat hossy to dobry czas na realizację zysków. Czy ktoś zostawi sobie 40 czy 60 proc. portfela, to już mniej istotne. Ważne jest, żeby choć część pieniędzy inwestować bezpiecznie, wyjąć je z ryzykownych inwestycji, zanim będzie za późno. Tylko pozostaje pytanie: co dalej zrobić z pieniędzmi?

No właśnie.

Najprościej byłoby zainwestować w fundusz rynku pieniężnego albo lokaty o zmiennym oprocentowaniu.

Ale czy inwestor zadowoli się dziś kilkoma procentami zysku?

Lepiej jest zyskać 5 proc., niż stracić 20.

Co dokładnie warto wybrać z rynku pieniężnego?

Dobrym wyborem są papiery o krótkim terminie wykupu, sprzyjającym minimalizacji strat związanych ze wzrostem stóp procentowych. Kolejne wskazanie, ale raczej dla samodzielnego inwestowania niż przez fundusz, to trzyletnie obligacje oparte na WIBOR. Warto również poświęcić uwagę, choć pewnie niewielu się ze mną w tym miejscu zgodzi, funduszom obligacji walutowych. Otóż w dłuższym terminie można dostrzec ewidentną korelację pomiędzy zachowaniem złotego a giełdy. Kiedy wartość euro tanieje - wówczas WIG idzie w górę, co potwierdzają kolejne korekty.

Jaki udział rynku pieniężnego w naszym portfelu Pan proponuje?

Myślę, że warto rozważyć też 40 proc., a pozostałe 20 proc. ulokować w funduszu obligacji walutowych.

I wszystko warto budować na własną rękę?

Tak, jak najbardziej.

Co warto zrobić z zyskami?

Myślę, że najlepszą inwestycję długoterminową stanowią grunty. Jeśli inkasowałbym zyski z giełdy, to w celu zakupu jakiejś ciekawie usytuowanej działki.

W konkretnym regionie?

Nieopodal miast, wokół których planowana jest budowa obwodnic, jako że taka inwestycja znakomicie podnosi atrakcyjność gruntu.

Dziękuję za rozmowę.

Fot. a.C.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy