Lata płyną, inwestorom przybywa doświadczeń, ale podstawowe kategorie emocji pozostają niezmienne. Kiedy w czasie hossy ośmielisz się przypominać o zdrowym rozsądku i o banalnej prawdzie, że rynek może także spadać, wychodzisz na staromodnego frajera. Chciwość powoduje, że ludzie - zwłaszcza świeżo upieczeni inwestorzy bez żadnego doświadczenia - chcą wierzyć, że ta "ich" hossa jest czymś innym od zwyżek z przeszłości. I że nie grozi im żadna bolesna korekta, o zmianie długoterminowego trendu nie wspominając.

Potem, kiedy oczywista i spodziewana korekta wreszcie przychodzi i w mgnieniu oka zmiata czasem znaczną część wcześniej zakumulowanych papierowych zysków, słychać lament. Jak to? Kto za tym stoi? Kto tak to urządził? Rynek przypomina sobie o ryzyku z taką samą mocą, z jaką wcześniej o nim nie chciał pamiętać. Nagłe uświadomienie sobie oczywistej prawdy, że na giełdzie można sporo stracić, pcha część inwestorów ku kolejnej przesadzie. Miejsce chciwości zajmuje paniczny strach. Paraliżuje, nie pozwalając wykorzystywać w korekcie lub bessie szans na kupowanie przecenionych papierów. Co oczywiście, tak jak i wcześniejszą manię kupowania wszystkiego po byle jakiej cenie, wykorzystują bardziej doświadczeni inwestorzy. Z czasem sytuacja uspokaja się, potem odwraca i zabawa powtarza się bez końca.

Nawet w stosunkowo krótkiej, kilkunastoletniej historii reaktywowanej warszawskiej giełdy papierów wartościowych przeżywaliśmy podobne emocje wielokrotnie. Rozwój rynku i praktyczna edukacja kolejnych "fal" inwestorów sprawiły, że owe emocjonujące momenty na parkiecie zdają się mieć nieco mniej spektakularny charakter. Ale nadal jest tak, że zwłaszcza momenty skrajnego przewartościowania lub niedowartościowania rynku albo napędzają, albo odstraszają sporą część inwestorów. Zapominają oni o tym, że - w tradycyjnym ujęciu - zarabianie polega na kupowaniu papierów po niższej cenie i ich sprzedaży po cenie wyższej. Co często jest niemożliwe, gdy inwestor ulega stadnemu, zwykle irracjonalnemu zachowaniu.

Tymczasem w matematyce sprawa jest banalnie prosta - wynik operacji będzie dodatni, gdy kurs zakupu będzie niższy od kursu sprzedaży. O tym wszystkim warto pamiętać zarówno wtedy, gdy ludzie biją się wręcz o akcje, jak i wtedy, gdy w strachu i za wszelką cenę usiłują się ich pozbyć.

Analityk