Jeszcze do wczoraj akcje Industrial and Commercial Bank of China radziły sobie najgorzej wśród spółek wchodzących w skład indeksu CSI 300, grupującego największe firmy notowane w Szanghaju i Shenzhen. Inwestorzy uznali więc te papiery za niedowartościowane i jednego dnia ich kurs wzrósł o 9,8 proc. To wystarczyło, by chiński bank za jednym zamachem wyprzedził cztery spółki i zatrzymał się tuż za podium. Do trzeciego na świecie pod względem kapitalizacji Microsoftu brakuje mu już tylko 23,5 mld USD, czyli wystarczy jeszcze jeden 10-proc. skok.
Moda na banki
Również wczoraj po wzroście kursu akcji o 7,5 proc. do pierwszej dwudziestki pod względem kapitalizacji wdarł się inny potentat finansowy z Państwa Środka - Bank of China, a w pierszej trzydziestce jest już w sumie sześć chińskich firm. Potwierdza to niesłychany rozwój tamtejszego rynku. Indeks CSI 300 wzrósł w tym roku o 137 proc. i zdecydowanie przoduje pod tym względem na świecie. Przy czym średnia wzrostu kursu dla 10 największych chińskich banków wyniosła w tym okresie 74 proc., co skłoniło tamtejszych inwestorów do większego zainteresowania właśnie tym sektorem.
Pod względem preferowania poszczególnych branż gusty chińskich inwestorów są zmienne. Najpierw w modzie była stal, później węgiel, spółki z rynku nieruchomości, a teraz przyszedł czas na banki.
Inwestorzy nie mają wyboru