Zawierucha na rynkach finansowych może wpłynąć na spowolnienie tempa wzrostu gospodarczego, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, dlatego popyt na ropę naftową zmniejszy się - ocenia Międzynarodowa Agencja Energetyczna. Zredukowała prognozy popytu na surowiec w IV kwartale o 100 tys. baryłek dziennie, do 88,05 miliona. Całoroczne prognozy zostały, przynajmniej na razie, bez zmian.
- Duża zmienność na rynkach finansowych wzmacnia obawy co do przyszłego popytu. W tej sytuacji wyższe ceny ropy są ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuje globalna gospodarka - oceniła MAE, agencja doradzająca 26 krajom uprzemysłowionym, w comiesięcznym raporcie. Na szczęście ropa w ostatnich dniach wyraźnie tanieje. Od rekordu z 1 sierpnia w Nowym Jorku (78,77 USD za baryłkę) staniała o 10 proc. W Londynie za ropę Brent płacono w piątek poniżej 70 dolarów.
Agencja twierdzi, że nawet jeśli gospodarka USA trochę zwolni, popyt na ropę, za sprawą takich krajów jak Chiny, wciąż będzie duży. Nie zmieniła całorocznych prognoz. Wciąż ocenia, że w tym roku światowe zużycie wyniesie 86 mln baryłek na dobę, a w przyszłym zwiększy się o 2,5 proc. i osiągnie poziom 88,18 mln.
Mając to na uwadze, MAE zaapelowała do Organizacji Państw Eksportujących Ropę (OPEC) o podniesienie limitów produkcji. Przedstawiciele kartelu zbierają się na posiedzeniu w Wiedniu już za miesiąc, 11 września.
Ostatnie dane MAE wskazują, że kraje kartelu i tak produkują już więcej surowca. W lipcu wydobycie w 12 krajach członkowskich, włączając niedawno przyjętą Angolę, wyniosło średnio 30,48 miliona baryłek dziennie i było o 385 tys. baryłek większe niż miesiąc wcześniej. Najbardziej przyspieszyła produkcja w Iraku i Nigerii. Takiej dużej zmiany in plus nie obserwowano od czerwca zeszłego roku - stwierdziła MAE. Kartel OPEC wciąż produkuje też dużo więcej ropy od limitu ustalonego na przełomie poprzedniego i tego roku, wynoszącego 25,8 mln baryłek na dobę. Kartel chciał ograniczać produkcję, bo spadały ceny ropy, ale gdy tendencja się odwróciła, okazało się to niepotrzebne.