Ukraińska spółka dewelopersko-budowlana TKS zadebiutowała w piątek na giełdzie we Frankfurcie. Firma zebrała w ofercie prywatnej 39 mln USD i sprzedała 22 proc. udziałów.
W tym tygodniu na niemiecką giełdę trafiły też globalne kwity depozytowe (GDR) UkrRos, rywala notowanej w Warszawie Astarty. Firma, której papiery są na Deutsche Boerse, zajmuje drugie miejsce na ukraińskim rynku produkcji cukru. Ze sprzedaży udziałów inwestorów instytucjonalnych spółce udało się pozyskać 42 mln USD. Większą ofertę w Niemczech przeprowadził w maju T. M. M., koncern dewelopersko- budowlany. Do rąk inwestorów trafiło 13 proc. akcji, za które zapłacono 105 mln USD.
Czy oznacza to, że Frankfurt wybija się na pozycję lidera w pozyskiwaniu ukraińskich emitentów? Na korzyść Deutsche Boerse grają dobrze rozwinięte kontakty między niemieckim a ukraińskim depozytem. GDR-y kilkunastu dużych koncernów znad Dniepru od paru lat są notowane we Frankfurcie. To niewątpliwie zachęca innych emitentów do pójścia tym śladem. Spółki z Ukrainy wybierają też niemiecką giełdę ze względu na większy krąg inwestorów niż w Warszawie.
Jednak GPW, która aktywnie zabiega o spółki zza Buga, nie jest na straconej pozycji. T.M.M. planuje w przyszłym roku emisję akcji, ale już nie we Frankfurcie. Firma zastanawia się nad Londynem, jednak ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła. Warszawska giełda ma zamiar przekonać spółkę do notowań w Polsce.
Z naszych informacji wynika, że podobnym śladem zamierza pójść TKS. Jednak prawdopodobieństwo wejścia firmy na GPW jest niskie. - TKS będzie przymierzać się do emisji w Niemczech lub na Wyspach - mówi "Parkietowi" Aleksander Omelczuk, dyrektor działu inwestycyjnego domu maklerskiego Concorde Capital.