Większość ekonomistów zgodnie twierdzi, że rząd zepchnął gospodarkę na trzeci plan i tak naprawdę nie prowadzi żadnej polityki gospodarczej. Reformy gospodarcze, w tym prywatyzacja i wspieranie przedsiębiorczości, utknęły w miejscu, w zamian fundowane są nam co jakiś czas kontrowersyjne pomysły gospodarcze. Wymienić tu można na przykład ustawę o wielkopowierzchniowych obiektach handlowych - krytykowaną przez wszystkich, nawet przez tych, którym miała pomóc, czyli przez polskich kupców.
Kolejnym radosnym pomysłem władzy jest znaczne podniesienie płacy minimalnej. Nieco dziwi fakt, że ten zdecydowanie antykomunistyczny rząd, składający się z polityków o prawicowych przekonaniach, tak kultywuje relikt socjalizmu, jakim jest płaca minimalna. Ustawowe określenie płacy minimalnej miało przecież na celu obronę klasy robotniczej wyzyskiwanej niecnie przez przebrzydłych kapitalistów. W wolnej Polsce płaca minimalna stała się oczkiem w głowie związków zawodowych, które nie mając pojęcia o podstawowych prawach rządzących rynkiem pracy, nieustannie walczą o jej podnoszenie, nie zdając sobie sprawy, że w ten sposób paradoksalnie szkodzą pracownikom.
Warto postawić pytanie, komu tak naprawdę potrzebne są regulacje dotyczące płacy minimalnej? Na pewno nie pracownikom - większość i tak zarabia więcej i dla tej grupy wysokość płacy minimalnej nie ma znaczenia. Teoretycznie chronieni mają być nowo wchodzący na rynek pracy - osoby bez doświadczenia lub kwalifikacji często przez pierwszy okres pracują za najniższe wynagrodzenie (jest ich około 4 procent). Jednak w rzeczywistości wysoka płaca minimalna sprawia, że duża część tych osób w ogóle nie może znaleźć pracy, a inni muszą pracować w szarej strefie, gdyż dla pracodawcy nie jest ekonomicznie uzasadnione wynagradzanie tych mało efektywnych pracowników na poziomie płacy minimalnej. Tracą więc znowu ci, których rząd próbuje nieudolnie chronić - i tak pracują za mniej, a na dodatek nie mają opłaconych składek na ubezpieczenie społeczne. Traci też budżet, gdyż rozrost szarej strefy powoduje zmniejszenie wpływów podatkowych i zwiększa koszty obsługi bezrobotnych, którzy w rzeczywistości pracują.
Kto więc potrzebuje płacy minimalnej? Oczywiście związki zawodowe, które z walki o jej wzrost uczyniły sens swojego istnienia. Może więc warto zastanowić się nad zniesieniem tego socjalistycznego tworu, jakim jest płaca minimalna? Wszystkim wyszłoby to na dobre - nawet związkowcom, którzy mogliby skupić cały swój wysiłek na innych sprawach pracowniczych, takich jak na przykład przestrzeganie przez pracodawców norm związanych z bezpieczeństwem pracy. Może stalibyśmy się wtedy prekursorem i w ślad za nami na ten rewolucyjny krok zdecydowałoby się więcej krajów Unii Europejskiej.
O ileż łatwiej byłoby wówczas realizować cele strategii lizbońskiej i nadrabiać zaległo-