Szanowny Panie Brown! Piszę do Pana z Polski. To taki mały kraj w Europie, który walczy ramię w ramię z Pana krajem o wolność naszą i waszą. To znaczy chyba bardziej o Waszą, a właściwie to o wolność Iraku. I wcale nie robimy tego po to, żeby dostać wizy do Pańskiego kraju, których nam i tak nie chcecie dać, tylko dlatego, że tak już od paru wieków mamy. Przecież Pan wie, Pułaski, Kościuszko itd. Joe! (Mogę chyba tak do Ciebie mówić, skoro i Ty, i ja płacimy podatki na tę samą wojnę.) Przeczytałem właśnie w polskiej prasie ekonomicznej, że zaciągnąłeś kredyt hipoteczny, żeby kupić swojej żonie Helen (pozdrów ją od mojej żony Renaty) nową lodówkę z urządzeniem do kruszenia lodu i nową kuchenkę mikrofalową, a sobie podziemny system do zraszania trawnika przed waszym domem na przedmieściu, którego zresztą też jeszcze nie spłaciłeś.
Joe, wierz mi, ja naprawdę bardzo się cieszę, że będziesz miał teraz codziennie świeży lód do whisky, a Twoja żona piękny trawnik. A w dodatku będzie mogła przygotowywać Ci na Święto Dziękczynienia jeszcze większego indyka niż w zeszłym roku. Ale nie wiem, czy wiesz, że Twój kredyt wywołał kryzys na giełdzie w moim kraju.
Nie śmiej się proszę, Joe. Ja wiem, co w Twoim kraju piszą o Polsce, ale my tu naprawdę mamy własną giełdę.
Przyjacielu! (Mogę chyba tak do Ciebie mówić, skoro Twój prezydent rozmawiał z moim prezydentem aż 15 minut i mogliby sobie naprawdę dużo powiedzieć, gdyby nie tłumacz.) Rozumiem, że Greg z sąsiedniej ulicy kupił sobie nowy samochód i plazmę wielkości ściany do salonu, a Michael z Twojego biura pojechał na wakacje do Nowej Zelandii i zabrał ze sobą swój samochód, żonę i teściową. Domyślam się, że Helen mogła mieć do Ciebie pretensje, bo George kupił swojej żonie nową biżuterię, a Ty swojej nie. Rozumiem nawet, że nie mogłeś użyć argumentu, że przecież nowa żona Georga ma 25 lat, a Helen 50 i musiałeś kupić jej tę wielką lodówkę i nową mikrofalówkę. Stary! (mogę chyba tak do Ciebie mówić, skoro już tyle o sobie wiemy), nie irytuj się. Wiem, że nie możesz oddać już tej lodówki do sklepu, bo Helen znów zacznie wypytywać Cię o tę małą rudą Anne z biura. Wiesz, tę, co roznosi korespondencję. Trudno, nie zabieraj jej ani tej lodówki, ani nawet kuchenki. Ale pamiętaj o moim małym kraju w Europie, w którym wszystkie indeksy na giełdzie poleciały na pysk i nie kupuj już nic więcej.
No, Joe, przecież wiem, że nie chodzi tylko o Ciebie i Twoją lodówkę. Rozumiem, że Bill przechodził kryzys wieku średniego, który leczył nowym porsche, a Frank koniecznie musiał wprawić sobie implanty w dolnej i górnej szczęce. Ale Joe, tak dalej nie może być. My tu w Polsce też mamy żony, dziury w zębach i kryzys wieku średniego, a teraz w dodatku jeszcze kryzys na giełdzie.