Dobre i złe strony emigracji

Emigracja może prowadzić do zmniejszenia podaży pracowników nie tylko w efekcie ich wyjazdów za granicę, lecz także poprzez wpływ na zmniejszenie aktywności zawodowej osób pozostających w kraju

Publikacja: 13.08.2007 08:38

Jednym z najbardziej widocznych efektów przystąpienia Polski do Unii Europejskiej było otwarcie granic i wzrost emigracji zarobkowej po 2004 r. To, co początkowo było lekarstwem na wysokie bezrobocie, z czasem stało się poważnym problemem polskiej gospodarki. Szczególnie że odpływowi pracowników towarzyszyło ożywienie gospodarcze w kraju i wzrost popytu na pracę. Emigracja zarobkowa przyczyniła się do zmniejszenia podaży pracowników w niektórych sektorach gospodarki, prowadząc do narastania presji płacowej i napięć na rynku pracy. Nic więc dziwnego, że ostatni rok przyniósł wyraźne przyspieszenie dynamiki wynagrodzeń, które w I kwartale wzrosły o 7,1 proc., wyraźnie szybciej niż 2-proc. wzrost wydajności pracy.

Na garnuszku emigranta

Odpływ pracowników to jednak tylko część zmian zachodzących w kraju w wyniku otwarcia granic. W wielu krajach, w tym i Polsce, naturalną konsekwencją migracji zarobkowej jest to, że część osób pracujących za granicą przesyła do kraju swoje wynagrodzenia. Oczywiście, znaczna część osób przekazuje waluty nieregularnie - na przykład wyłącznie w okresach świątecznych lub w momencie, gdy odwiedzają pozostających w kraju krewnych. Niemniej ze względu na znaczną liczbę emigrantów kwoty te osiągają już pokaźne wielkości. Oficjalne dane Banku Światowego pokazują, że od 2003 do 2006 roku - a więc od rozszerzenia Unii Europejskiej - wartość środków trafiających do Polski od emigrantów wzrosła z 2,66 mld do 4,36 mld dolarów (same środki uwzględniane w "transferach prywatnych" bilansu płatniczego osiągnęły w 2006 r. 3,78 mld dolarów). A to prawdopodobnie tylko część rzeczywistych transferów. Skoro bowiem osoby przywożące lub przesyłające waluty do kraju mogą korzystać z nieformalnych kanałów, a także mogą wstrzymać się z ich wymianą w kantorach, prawdziwa kwota transferów jest najprawdopodobniej niedoszacowana przez oficjalne statystyki.

Większość dotychczasowych analiz emigracji podkreślała korzyści związane z transferami emigrantów, zdecydowanie pomijając wszelkie zagrożenia. Nie jest to aż tak zaskakujące, gdyż biorąc pod uwagę dotychczasowe doświadczenia Polski, napływ środków od emigrantów wydaje się rzeczywiście całkiem pozytywnym zjawiskiem. Po pierwsze, środki te stanowią dla gospodarstw domowych w kraju dodatkowe źródło dochodów, które jest powiązane przede wszystkim z sytuacją gospodarczą w miejscu pobytu emigranta, a nie z sytuacją ekonomiczną w Polsce. Większość krajów, do których wyjeżdżają Polacy, to gospodarki rozwinięte o relatywnie niewielkiej zmienności cyklu koniunkturalnego. Nic więc dziwnego, że transfery trafiające do Polski są stabilnym źródłem dochodów, szczególnie w porównaniu ze znacznie bardziej zmiennymi dochodami uzyskiwanymi w kraju. Innymi słowy - rodziny emigrantów otrzymują środki, które uniezależniają je od zawirowań w polskiej gospodarce.

Oczywiście korzyści związane z napływem walut od emigrantów nie kończą się na tym. Rosnące transfery pozwalają na utrzymywanie deficytu w rachunku obrotów bieżących w lepszym stanie niż w scenariuszu zakładającym brak przekazów, a przez to mogą nawet zmniejszać ryzyko wystąpienia sytuacji kryzysowych i gwałtownych dostosowań w bilansie płatniczym.

Nie tylko korzyści

W miarę jak zwiększa się wartość środków przekazywanych przez emigrantów, na znaczeniu mogą zyskiwać również zagrożenia wynikające ze znacznego napływu walut do kraju. Po pierwsze, paradoksalnie dostęp do zewnętrznego i w miarę stabilnego finansowania stwarza niebezpieczeństwo dla polskiego rynku pracy. Wynika to stąd, że osoby mogące liczyć na wsparcie krewnych przebywających za granicą nie są zdane wyłącznie na siebie i mogą liczyć na poduszkę bezpieczeństwa, jaką zapewniają im transfery. Według niektórych analiz przeprowadzonych dla innych gospodarek rozwijających się, powoduje to, że osoby w kraju są mniej skłonne do wchodzenia na rynek pracy lub wydłużania czasu pracy. W rezultacie emigracja może prowadzić do zmniejszenia podaży pracowników nie tylko w efekcie ich wyjazdów za granicę, lecz również poprzez wpływ na zmniejszenie aktywności zawodowej osób pozostających w kraju. Efektem tych zmian byłoby dodatkowe zwiększenie napięć na rynku pracy oraz presja na wzrost wynagrodzeń - zjawiska mogące okazać się dosyć dotkliwe dla polskiej gospodarki, szczególnie w świetle już istniejących problemów z niską aktywnością zawodową Polaków.

Drugi czynnik mogący mieć istotny i niekorzystny wpływ na sytuację gospodarcza w Polsce to możliwość zmian kursu walutowego w wyniku napływu transferów od emigrantów. Środki przesyłane do kraju mogą być przez pewien czas przetrzymywane w formie walut obcych, jednak aby je wydać, gospodarstwa domowe będą zmuszone wcześniej lub później zamienić funty lub euro na złote. Dlatego oczekiwany napływ środków z zagranicy będzie wiązał się ze wzrostem popytu na polską walutę, a w efekcie również z presją na umocnienie złotego. Już w minionych latach umocnienie złotego, które występowało w listopadzie lub grudniu, było w wielu komentarzach uzasadniane napływem transferów od emigrantów. Biorąc pod uwagę możliwość dalszego wzrostu kwot przekazywanych do kraju, wpływ na kurs złotego może się jeszcze stopniowo zwiększać. Warto również pamiętać, że środki napływające z zagranicy mogą wywierać wpływ na konkurencyjność polskich eksporterów również w inny sposób. Otóż transfery pochodzące od emigrantów przynajmniej w części przekładają się na wzrost popytu krajowego, a przez to również zwiększają presję na wzrost cen towarów i usług nie podlegających wymianie międzynarodowej. Efektem tych zmian byłaby dodatkowa presja na umocnienie realnego kursu walutowego, a przez to obniżenie konkurencyjności polskich eksporterów.

Jak zareaguje złoty?

Jaki w takim razie mógłby być efekt dla polskiej waluty? Na początek warto przede wszystkim zastanowić się, o ile jeszcze może zwiększyć się kwota środków przekazywanych do Polski. Biorąc pod uwagę doświadczenia innych krajów przechodzących w przeszłości przez okres znacznych migracji, całkiem realistycznym założeniem wydaje się, iż w najbliższych latach transfery będą zwiększać się o około 0,1-0,2 proc. PKB rocznie. Już w okresie lat 2005-2006 transfery w relacji do PKB wzrosły o około 0,1 punktu procentowego, a można założyć, iż w pierwszym etapie część emigrantów nie dysponowała jeszcze wystarczającymi środkami, by móc poważnie wesprzeć rodziny pozostające w kraju. Co więcej, większy strumień środków prawdopodobnie trafi do kraju wraz z emigrantami powracającymi do Polski dopiero za kilka lat. Nawet jeżeli na powrót zdecyduje się tylko niewielka część pracujących w UE, oszczędności przez nich zgromadzone i transferowane do kraju zapewne okażą się wielokrotnie wyższe od środków już obecnie przekazywanych. Dlatego można spodziewać się, że w perspektywie najbliższych pięciu lat skala napływu transferów będzie nawet większa niż dotychczas i zwiększy się łącznie o około 0,5-1 proc. PKB. Dopiero po tym okresie, w miarę jak zmniejszą się różnice w dochodach między UE i Polską, a część emigrantów zdecyduje się pozostać na stałe za granicą, skala napływu transferów prawdopodobnie wyhamuje. Warto zwrócić uwagę, że w przypadku gospodarek wschodzących wzrost transferów w relacji do PKB o jeden punkt procentowy może prowadzić do około 20 proc. realnej aprecjacji waluty (szacunki według Lopez, Molina i Bussolo, 2007). Oznacza to, że wzrost przekazów o około 0,5-1 proc. w ciągu najbliższych lat ma potencjał, by doprowadzić do kilkunastoprocentowego umocnienia złotego w ujęciu realnym, co w przeliczeniu na kurs EUR/PLN oznaczałoby umocnienie do około 3,3 z 3,8 obecnie.

Oczywiście transfery walut do kraju są ściśle powiązane z trendami migracyjnymi i nie powinny być analizowane w oderwaniu od nich. Dlatego trudno jednoznacznie ocenić, jaka będzie skala wpływu środków przesyłanych do kraju na polską gospodarkę. Może się bowiem okazać, że ze względu na inne czynniki nie będą one miały żadnego negatywnego wpływu na rynek pracy i nie przełożą się również na umocnienie złotego. Niemniej biorąc pod uwagę stan polskiego rynku pracy oraz fakt, że za aprecjacją polskiej waluty przemawiają również inne argumenty (napływ FDI, perspektywa wzrostu stóp procentowych w kraju, wciąż silny wzrost wydajności pracy), zagrożenia związane z transferami emigrantów nie powinny być ignorowane.

Fot. A.C

starszy ekonomista Citi Handlowy

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy