Na 2008 r. planujemy potrzeby pożyczkowe budżetu na poziomie około 48 mld zł - zapowiedziała wiceminister finansów Katarzyna Zajdel-Kurowska. Jej wypowiedź oznacza, że resort nie planuje zmniejszenia deficytu poniżej funkcjonującej od 2005 r. "kotwicy", czyli limitu 30 mld zł.
Na ten rok rząd zaplanował, że pożyczy 48,5 mld zł. Zdaniem Zajdel-Kurowskiej, nie trzeba jednak emitować obligacji aż na taką kwotę. - Potrzeby będą znacząco niższe - stwierdziła wiceminister. Lepsza kondycja budżetu to efekt szybko rosnących dochodów. Po pierwszym półroczu sięgnęły one 115,3 mld zł, czyli 50,4 proc. planu. Rok wcześniej zaawansowanie wynosiło w podobnym czasie jedynie 47,3 proc. planu. Ten czynnik, w powiązaniu z mniejszymi wydatkami, powoduje, że na koniec lipca finanse państwa osiągnęły nadwyżkę. Dokładne dane o jej skali poznamy dziś, a najpóźniej w czwartek.
MF unika jednak odpowiedzi na pytanie, jakim wynikiem zamknąć się może budżet na koniec roku. Jest już niemal pewne, że deficyt założony na poziomie 30 mld zł będzie mniejszy. O ile - resort milczy.
- Jest niepewność związana ze skumulowaniem wydatków. Poza tym nie wiadomo, jak po stronie dochodowej będzie wyglądała sprawa wpływów z funduszy strukturalnych Unii Europejskiej. Według planu ma to być około 7 mld zł, do tej pory wpłynęło około 0,5 mld zł - wyjaśniła Zajdel-Kurowska.
MF pracuje nad zmianą założeń makroekonomicznych do przyszłorocznego budżetu. Resort chce w nich uwzględnić m.in. efekty korekty na światowych giełdach i coraz gorsze podstawy działania polskich przedsiębiorstw. Między innymi dlatego wiceminister zapowiedziała, że korekcie w dół ulec może zarówno prognoza tempa wzrostu PKB w tym roku (6,5 proc.), jak i w roku przyszłym (5,7 proc.). Jaka może być skala zmiany? Tego Zajdel-Kurowska nie chciała ujawnić.