Dane finansowe spółek za II kwartał robią wrażenie. Poprawa widoczna jest właściwie pod każdym względem. Skok zysków o ponad 40 proc. to efekt nie tylko dwucyfrowego tempa przyrostu przychodów ze sprzedaży. To również konsekwencja śrubowania marż przez spółki. Rentowność sprzedaży (zysk netto podzielony przez przychody) wyniosła 12,6 proc., podczas gdy przed rokiem równała się 10,6 proc. Z kolei marża operacyjna (zysk operacyjny podzielony przez przychody) wzrosła z 13,5 proc. do 14,7 proc. Rentowność sprzedaży zdołało powiększyć 54 proc. wszystkich tych firm, które dodatnim wynikiem netto mogły się pochwalić zarówno w ostatnim kwartale, jak i w II kwartale 2006 r. Widać więc, że na razie dość wybiórczo sprawdzają się obawy, że rosnące koszty staną się kulą u nogi dla przedsiębiorstw. A przecież pierwsza połowa roku przyniosła skok cen wielu surowców, nie mówiąc już o szybkim wzroście wynagrodzeń.
Zyski maluchów pęcznieją najszybciej...
II kwartał potwierdził dotychczasową prawidłowość, zgodnie z którą im mniejsza spółka, tym szybciej rosną jej przychody i zyski. Podczas gdy zysk netto w gronie największych firm z WIG20 wzrósł o 24,9 proc., w mWIG40 było to już 44,4 proc., a najmniejsze przedsiębiorstwa z sWIG80 zarobiły o 66,8 proc. więcej niż przed rokiem. Można przypuszczać, że prawidłowość ta będzie się utrzymywała do czasu poważniejszych sygnałów spowolnienia gospodarczego. Wówczas to dadzą znać o sobie zalety dużych spółek, takie jak siła finansowa i mocna pozycja rynkowa.
Mimo że blue chips nie nadążają za pozostałymi przedsiębiorstwami, jeśli chodzi o tempo wzrostu zysków, to i tak niezmiennie królują na rynku, biorąc pod uwagę wielkość wyników. 20 spółek z WIG20 zarobiło niemal 4 razy więcej, niż dwa razy liczniejsze grono firm z mWIG40, a jednocześnie aż ponad 13 razy więcej niż czterokrotnie większa grupa przedsiębiorstw z sWIG80. Wszystkie małe spółki razem wzięte nie zdołały zarobić tyle, co niejeden bank.
... ale i najprędzej mogą popaść w tarapaty